Nie sądziłem, że tak szybko w meczu Orłów zatęsknię za Krzysztofem Mączyńskim. Gdy Portugalczycy robili, co chcieli przed naszym polem karnym, a słabiej dysponowany niż zwykle Grzegorz Krychowiak nie mógł im zagrodzić drogi, wołałem w myślach: "Gdzie jest ‘Mąka’?". Mączyński w formie z Euro 2016, czy z eliminacji do ostatnich MŚ zapewniał równowagę między działaniami defensywnymi a ofensywnymi. W środku pola mieliśmy tłum: Krychowiak, Klich, Zieliński, schodzący tam Kurzawa i Lewandowski, duża wymienność funkcji. O ile w ofensywie to pomagało, o tyle w defensywie zadziałał efekt: "Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść". Żadnej agresywności, odpowiedzialności w kryciu, przewidywania tego, co zrobi rywal. Na dodatek okazało się, że wielu naszych liderów jest bez formy. Nawet Kamil Glik, który zazwyczaj był jak skała, raził brakiem wyczucia tempa i dystansu. Sytuacja, która zakończyła się utratą drugiej bramką, gdy nie przeciął dalekiego, stosunkowo łatwego do wybicia podania, dawno mu się nie zdarzyła, a w kadrze chyba nigdy. Rafał Kurzawa ma idealne podania ze stojącej piłki, ale nie daje pożytku w grze ofensywnej, ani defensywnej. Słabo biega, łatwo gubi krycie. Widać, że nie może się odnaleźć po zmianie klubu. W Górniku zaczynało się od niego ustalanie składu, grał po 90 minut, nawet dwa razy w tygodniu. W Amiens gra śladowo, albo wcale, jak w ostatniej kolejce. Poza Krzysztofem Piątkiem, który miał jedną okazję i od razu zdobył gola, w I połowie pozytywnie wypadł Bartosz Bereszyński, który grał na dwóch pozycjach - prawej obronie i prawej pomocy, radził sobie też z bieganiem za dwóch. Został jednak zmieniony w przerwie, z powodu urazu głowy. Widać, że na razie Jerzy Brzęczek eksperymentuje, bo i od tego jest Liga Narodów. W trzech różnych meczach zagrał trzema różnymi składami, różnymi taktykami. Gra dwójką napastników i bez skrzydłowych, jaką zaprezentowaliśmy wczoraj w I połowie nie wypaliła. Podobnie jak taktyka na dwóch atakujących, jaką zaprezentowaliśmy z Irlandią, we Wrocławiu. Adam Nawałka szybko zrozumiał, że budowę trudnej do ogrania kadry należy zacząć od ułożenia bazy defensywnej zespołu. Dlatego wymyślił duet Krychowiak - Mączyński zagradzający drogę do naszego pola karnego, dlatego przekonał do harowania w walce o piłkę, agresywnym doskokiem już na połowie rywala, cały zespół. W meczu z Portugalią nie było tego widać. W działaniach defensywnych jako zespół byliśmy za bardzo statyczni, za mało agresywni. Zachowanie "Krychy" przy stracie trzeciej bramki, gdy Bernardo Silva grasował przed naszym polem karnym, a przeszkodzić mu próbował tylko Kurzawa, było wręcz zdumiewające. Oto nasz jedyny defensywny pomocnik wystawił nogę, czym nie mógł przeszkodzić rywalowi, po czym spokojnie się zatrzymał i obserwował wydarzenia, a Silva pakował piłkę do bramki, rozstrzygając mecz na naszą niekorzyść. Grzegorz, których jeszcze niedawno nieprzypadkowo był uznawany najlepszym defensywnym pomocnikiem w Europie, gdy obejrzy sobie powtórkę z tej akcji, sam się pewnie zdziwi swym zachowaniem. Trzeba zdawać sobie sprawę z faktu, że czas mija nawet dla Roberta Lewandowskiego. Po "trzydziestce" nawet kapitanowi trudno będzie w pojedynkę rozstrzygać losy spotkania, sił nie będzie przybywało także na razie naszym najlepszym skrzydłowym, jakimi są niezmiennie Kamil Grosicki i Jakub Błaszczykowski. Wobec tych faktów szczelna defensywa, odpowiedzialna w tyłach gra całego zespołu powinna być podstawą. Liczymy na nią już w meczu z Włochami. Na koniec warto przytoczyć noty (w skali dziesięciostopniowej), jakie naszym piłkarzom wystawił statystyczny portal Whoscored: Fabiański 6.4 - Bereszyński 5.5, Glik 6.1, Bednarek 6.4, Jędrzejczyk 6.6 0 Klich 5.9, Krychowiak 7.0, Kurzawa 7.3, Zieliński 6.6, Piątek 7.3, Lewandowski 6.6; Kędziora 7.4, Grosicki 6.3, Błaszczykowski 7.4. Co ciekawe, spośród zawodników z wyjściowego składu najwyższe oceny otrzymali Piątek, co zrozumiałe i potępiany u nas w czambuł Kurzawa. Jeśli chodzi o występ indywidualny, z pewnością nie tak wyobraził sobie setny mecz w kadrze Robert Lewandowski. Lider Orłów nie tylko nie wpisał się na listę strzelców, nie oddał nawet strzału na bramkę. Wiadomo, że był pieczołowicie pilnowany przez W. Carvalho czy przez Pepe, ale dla gwiazdy Bayernu to przecież nie pierwszyzna. Bodaj najsłabszy mecz w barwach narodowych zdarzył się Łukaszowi Fabiańskiemu, który był bohaterem ostatnich meczów z Włochami, czy z Japonią na MŚ. Złe wybory, spóźnione wyjścia, przepuszczona piłka, która była w zasięgu - do tego "Fabian" nie przyzwyczaił. Gdyby na 15. metrze stał przy dalekim podaniu do Rafy, złapałby piłkę do bramkarskiego "koszyczka", a tak mieliśmy samobójcze trafienie Glika. Już przed meczem było przesądzone, że w ostatnich dwóch meczach Ligi Narodów z Włochami na Stadionie Śląskim i Portugalią w Guimaraes między słupkami stanie Wojciech Szczęsny. Czy to mogło mieć wpływ na postawę naszego golkipera? W marcu rozpoczną się eliminacje do mistrzostw Europy. Po wczorajszym występie Łukasz przestał być faworytem pełnienia funkcji pierwszego bramkarz w tych rozgrywkach. By skończyć z indywidualnymi cenzurkami, warto podkreślić, że meczu z Portugalią do udanych nie zaliczy też Mateusz Klich, czyli najjaśniejsza postać towarzyskiej próby z Irlandią. Rodzi się pytanie, czy mamy miejsce na boisku dla pięciu playmakerów jednocześnie, a za rozgrywanie brało się przecież wielu piłkarzy: Kurzawa, Klich, Zieliński, Lewandowski, a nawet Krychowiak. Szkoda, że do bitwy o odbiór piłki nie mieliśmy tylu chętnych. Najważniejsze, że selekcjoner Brzęczek nie wyglądał po meczu na załamanego - wiedział, co nie działało, co należy poprawić i gdzie leżą rezerwy. Michał Białoński