- Kibice nas nieśli, a chłopaki grali naprawdę niesamowicie. Widać było, że wyciągają całe serce i walczą za Polskę, więc mam do nich ogromny szacunek. I cieszę się, że jestem w tej drużynie. Naprawdę jestem szczęśliwym człowiekiem - podkreślał pomocnik Śląska Wrocław i reprezentacji Polski. Czy pierwsza połowa nie zasiała wątpliwości, bo Niemcy mieli w niej dużą przewagę? - Graliśmy z mistrzami świata, naprawdę! Oni dwa miesiące temu zdobyli mistrzostwo i rozbili Brazylię. Pewnie o wielu rzeczach można by podyskutować, ale ja sobie tego oszczędzę. Z tak ciężką drużyną graliśmy, na analizę przyjdzie czas, ale nie teraz - dodał Mila. Czy polska piłka będzie się datowała na tę sprzed meczu z Niemcami i po nim, gdy zacznie się lepszy okres? - Wierzę, że tak właśnie będzie. Sądzę, że ta wiara w zespół, która towarzyszyła drużynie przez ostatnie miesiące, tak pozytywnie było to spięte, kibice wierzyli w nas, że to wisiało w powietrzu. "Groszek" wślizg, "Piszczu" wślizg, "Lewy" wślizg, kibice nas do góry podnieśli, więc było wiadomo, że dziś się wydarzy coś nadzwyczajnego - mówił Sebastian. - To są takie detale, które powodują, że psychologicznie w tym meczu chyba - ja wiem, że to może być trudne do uwierzenia, ale przewyższyliśmy w tym Niemców, bo byliśmy tak zdeterminowani i tak dobrze przygotowani do tego meczu - cieszył się Sebastian Mila i miał rację. - Niemcy to bardzo dobry zespół, potwierdziło się to, ale my pokazaliśmy charakter. Dowiedliśmy, że jak nam się coś chce zabrać, to trzeba się naprawdę napracować - promieniał Sebastian. - Spełniają się marzenia, bo nie było łatwo się dostać do tej reprezentacji, a co dopiero w niej zagrać i jeszcze zdobyć gola w meczu z mistrzami świata - kręcił głową z niedowierzaniem Sebastian. - Robert Lewandowski zagrał mi taką piłkę, że było łatwo strzelić, ale jedyny problem to był ten bramkarz. No bardzo dobry jest ten Neuer - uśmiechał się Mila. - To było niesamowite uczucie, gdy podbiegłem do chłopaków, wysyłałem serduszka do swojej córeczki i swojej narzeczonej Uli, którym dedykuję tę bramkę. To wspaniała chwila. W międzyczasie pomyślałem o tym, jak trudno się było tu dostać i rywalizować z tak wieloma zawodnikami w Polsce, którzy aspirują do gry w reprezentacji. Trzeba to szanować - opowiadał Mila. Ze Stadionu Narodowego Michał Białoński