Zobacz terminarz i tabelę grupy D el. Euro 2016 Po bramce Sebastiana Mili, który w końcówce sobotniego spotkania ustalił wynik spotkania na 2-0, w najbardziej ekspresyjny sposób cieszył się pomocnik hiszpańskiej Sevilli. - Nie byłem jedyny, który się cieszył po tym golu. Bardzo chcieliśmy wygrać to spotkanie i z takim nastawieniem wyszliśmy na boisko. Naszym celem były trzy punkty i tak się stało - ocenił Krychowiak. "Biało-czerwoni" objęli prowadzenie w 51. minucie po bramce Arkadiusza Milika. Od tego momentu podopieczni Joachima Loewa zepchnęli gospodarzy do głębokiej defensywy. Nie potrafili jednak pokonać skutecznej obrony i Wojciecha Szczęsnego. Ostatecznie to Polacy podwyższyli prowadzenie w 88. minucie za sprawą Mili. - Żeby zrealizować cel jakim jest awans do mistrzostw Europy, mecze u siebie trzeba wygrywać. Niezależnie od tego, czy za rywali ma się Niemców, czy inny zespół. W ten sposób trzeba podchodzić do tych spotkań. Według mnie jeszcze trudniejszy i ważniejszy mecz czeka nas ze Szkotami. To przeciwnik, z którym walczymy o ten sam cel. Uważam bowiem, że Niemcy mimo porażki z nami wciąż są zdecydowanymi faworytami naszej grupy. Jeżeli we wtorek nie wygramy, to zwycięstwo z Niemcami nie będzie miało tak dużego znaczenia - podkreślił pomocnik Sevilli. Przed spotkaniem z Niemcami panowała opinia, że ten mecz może być przełomowy dla polskiej drużyny narodowej, która w ostatnich latach zawodziła swoich kibiców. - Uważam, że coś się stało w naszym zespole. W takich spotkaniach powstaje kolektyw, drużyna. To było widać na boisku. Współpraca sprawiała nam przyjemność. Jeżeli widzi się, że kolega z zespołu biegnie za mnie przez 50 metrów, aby wywalczyć piłkę, to chce się zrobić to samo dla niego. Poprzez tego typu mecze buduje się odpowiedniego typu zespół. Nie ma co ukrywać - talent i umiejętności były po stronie niemieckiej. My odpowiedzieliśmy agresywną grą i kolektywem. To jest najlepszy sposób, aby wygrać tego typu spotkanie - przyznał Krychowiak. Jednak w pierwszej połowie przewagę mieli podopieczni Joachima Loewa. Mimo że nie stworzyli sobie dużo groźnych akcji, to oni prowadzili grę. - W przerwie powiedzieliśmy sobie, że jesteśmy w stanie coś zrobić w tym meczu. Bramka Arka Milika tchnęła w nas jeszcze większą wiarę - zakończył Krychowiak. We wtorek o godz. 20.45 również na Stadionie Narodowym w Warszawie "Biało-czerwoni" podejmą reprezentację Szkocji. Interia.pl zaprasza na tekstową relację na żywo z tego wydarzenia Tutaj znajdziesz relację na żywo na urządzenia mobilne