Po fatalnym remisie z Mołdawią 1-1 w eliminacjach mistrzostw Europy, od rana w mediach sportowych trwa licytacja, czy polska reprezentacja piłkarska już jest na dnie czy dopiero zaraz je osiągnie? Wydawało się, że nie da się nie awansować z grupy, którą przydzielił nam los, a którą zasłużony trener Bogusław Kaczmarek nazwał "grupą RWPG". Jednak nasi piłkarze postanowili po raz kolejny nas zadziwić i udowodnić, że niemożliwe nie istnieje i dziś jesteśmy już praktycznie skazani na baraże. To co wydarzyło się po katarskim mundialu to niekończące pasmo klęsk. Dość powiedzieć, że Michał Probierz, który obecnie prowadzi kadrę jest już trzecim selekcjonerem w 2023 r. Wcześniej był Czesław Michniewicz, który odszedł w niesławie po tzw. "aferze premiowej", a potem Portugalczyk Fernando Santos, który chyba do końca nie wiedział, gdzie się znajduje i w co się wpakował. Te wybory personalne są typowo polskie - od sasa do lasa - po Michniewiczu musiał być ktoś z "wielkiego świata", z kolei po nieudanym (kolejnym!) portugalskim eksperymencie trzeba było kogoś do szpiku polskiego. Ta huśtawka emocji nie sprzyja racjonalnej ocenie. Rozedrgane nastroje doprowadziły do tego, że część kibiców (i ekspertów) na kontuzję Roberta Lewandowskiego zareagowało zadowoleniem - "bez "Lewego" ta kadra poradzi sobie lepiej" - krzyczano. Te głosy wzmogły się po wygranym 2-0 meczu meczu z Wyspami Owczymi. A przecież wymęczyliśmy wygraną z drużyną, która jest na 131. rankingu FIFA. W spotkaniu z Farerami, wobec kontuzji Roberta Lewandowskiego, polska kadra miała owego kapitana. Piotr Zieliński jest świetnym piłkarzem, lepszym w klubie niż w kadrze, ale wciąż doskonałym. Nie jest jednak idealnym kapitanem, nie jest osobą na którą patrzą koledzy z drużyny w chwili trwogi. Wielokrotny reprezentant kraju, Tomasz Kłos, mówił wręcz, że zachowanie "Ziela" go irytowało: "Był jakiś paraliż Piotra Zielińskiego. Miał kilka takich momentów, gdy stracił piłkę i rozkładał ręce. To jest do niego absolutnie niepodobne. Irytował mnie takim zachowaniem". Mecz z Mołdawią dobitnie pokazał, że tym kim nie jest Zieliński, jest za to jest za to Robert Lewandowski. Reprezentacji Polski nie stać, aby grać bez niego. Być może "Lewy" jest osobą toksyczną, być może faktycznie nie wszyscy koledzy nie pójdą za nim w ogień, ale wciąż jest świetnym piłkarzem, jednym z najlepszych w ponad 100-letniej reprezentacji Polski i jednym z najlepszych napastników na świecie. W takim meczu jak właśnie z Mołdawią, to on mógłby zrobić coś z niczego. Nawet jeśli miałoby to być ściągniecie uwagi rywali i zrobienie miejsce dla Karola Świderskiego. Swoją drogą to "Świder" był najlepszym polskim zawodnikiem w meczu z Mołdawią. Pytanie czy grałby lepiej będąc u boku "Lewego" czy zniknąłby w jego cieniu? Oczywiście, że w reprezentacji muszą grać najlepsi, Polski nie stać, żeby było inaczej. Dlatego trzeba trzymać kciuki, żeby "Lewy" jak najszybciej wrócił do zdrowia. Maciej Słomiński, INTERIA