Od pierwszego pytania na konferencji prasowej po spotkaniu z Izraelem czuć było wysokie napięcie. Rybus? Dlaczego nie grał? Co o tym zdecydowało? Sugestia, czy niewystawienie do gry piłkarza Lokomotiwu Moskwa było związane może z jego wypowiedzią po meczu z Macedonią, że trzeba grać inaczej. - Nie zagrał, bo takie było ustawienie. Ustawienie w którym zdobyliśmy 12 punktów w czterech meczach i nie straciliśmy gola - odpowiedział twardo selekcjoner. Brzęczek miał prawo być zły. Po wygranym meczu z Macedonią na narodowy zespół spłynęło dużo krytyki, że nieciekawy styl, że ledwo wygraliśmy. Z Izraelem wszystko poszło w drugą stronę. Polska efektownie wygrała, do tego jej gra mogła się podobać, piłkarze dobrze wyglądali fizycznie. - W Macedonii też było dużo biegania. Ta drużyna miała przebiegniętych 112 km, a rywale 106. Ale taki był odbiór wyniku. Tam popełnialiśmy błędy, których tutaj nie popełniliśmy. Teraz w odpowiednim momencie strzeliliśmy pierwszego gola. To zwycięstwo odnieśliśmy przy niewielkich zmianach - mówił trener kadry. Brzęczek opowiadał o dniach od wygranej w Skopje. - Okres po meczu z Macedonią był jednym z najspokojniejszych. My wiemy co robimy. Różnie mecze się układają, nie możemy odejść od koncepcji która sobie nałożyliśmy. To często zależy od przeciwnika jakie ma słabe i dobre strony. Przez trzy dni ta drużyna nie nauczyła się przecież grać w piłkę. Nasza praca jest kontynuowana od września. Teraz też na tym krótkim zgrupowaniu wykonaliśmy ciężką pracę - zapewniał Brzęczek. Dwa razy selekcjoner podkreślał, że "tworzenie reprezentacji to nie jest koncert życzeń", trzeba być cierpliwym, "przejść również gorsze chwile", po to by potem się cieszyć z takich zwycięstw jak z Izraelem. W tym spotkaniu sprawdziło się rozwiązanie gry dwoma napastnikami, czy wystawienie Piotra Zielińskiego na prawej pomocy. - Nie ma znaczenia na której pozycji Piotrek gra - mówił. - Od pierwszego spotkania wiemy, że jesteśmy w stanie grać w dwóch systemach, dwójką napastników. Możemy z jednego systemu w trakcie spotkania płynnie przejść na drugi. Możemy sprawiać tym problemy przeciwnikowi. Przy takich napastnikach robimy wszystko żeby wykorzystać ten potencjał, ale musimy patrzeć na jakość gry przeciwnika, jego siłę - dodał. Czy w takim razie, skoro Polska ma 12 punktów, ciężko pracuje i zaczęła dobrze grać, można już pogratulować awansu na Euro? - Nie powiem tak z szacunku dla przeciwników. Wiem również, jakie historie pisała piłka nożna. Nie chcę mówić, że już awansowaliśmy, bo ktoś potem powie, że byliśmy frajerami - mówił, nie dając się sprowokować Brzęczek. Z PGE Narodowego Olgierd Kwiatkowski