Czesław Boguszewicz, rocznik 1950, w piłkarskiej ekstraklasie debiutował jako nastolatek w Pogoni Szczecin, gdzie szansę dał mu trener Stefan Żywotko, który w styczniu tego roku skończył 100 lat. Potem kontynuował karierę w Arce Gdynia. W 1976 roku zadebiutował w biało-czerwonych barwach. Był bliski wyjazdu na mundial do Argentyny w 1978 roku. Niestety, dobrze rozwijającą się karierę przerwała poważna kontuzja oka, jakiej nabawił się w wieku 27 lat. Przedwcześnie musiał zakończyć piłkarską karierę. <a href="https://www.ipla.tv/live/Mecz-towarzyski-1800-studio-2035-Polska-Finlandia/24276?ktw=eyJhbGciOiJIUzI1NiJ9.WzIzLDExOCwxXQ.OLBis0tGvHePM6h_gs_KFfQbmkXhF5Cwza24KHGwB84" target="_blank">Oglądaj w internecie za 5 zł!</a> Został dobrym szkoleniowcem. Z Arką w 1979 roku zdobył Puchar Polski, pracował w Finlandii, a także w Nigerii. W obu tych krajach był jednym z pierwszych polskich szkoleniowców, którzy tam pracowali. W Finlandii, w kraju naszego dzisiejszego przeciwnika, przed Boguszewiczem pracował nieżyjący już trener Jerzy Masztaler, brat byłego reprezentanta Polski Bohdana. Z kolei w Nigerii, w której znalazł się pod koniec lat. 90, pochodzącego ze Słupska (rodzina była z Kresów) piłkarza, a potem trenera wyprzedził ze szkoleniową pracą Janusz Kowalik. W Finlandii znalazł się w 1981 roku. Miał tam być trenerem, a musiał pojechać jako piłkarz. Ot historia z czasów PRL, jak z filmów Stanisława Barei. - Choć nie grałem już od kilku lat, to pojawił się problem, jak wyjechać z Polski. Trener mógł wtedy wyjechać, jak kończył 40 lat, ja miałem 31. Co tu było robić? O pomoc poprosiłem Heńka Loskę z PZPN. Wymyślono, że wyjadę jako... piłkarz. Tak, absurd. Mało tego, musiałem jeszcze wykupić swoją kartę zawodniczą, co kosztowało mnie 5 tys. dolarów, to była wtedy równowartość dwóch dużych fiatów. Wielka kwota. Tak wtedy było - opowiada. Grał w Mikkelin Pallo-Kissat, a potem został trenerem w najstarszym fińskim klubie Reipas Lahti, z którym po roku awansował do najwyższej klasy rozgrywkowej. W Finlandii razem z rodziną spędził siedem długich lat. Zastanawiał się nawet nad pozostaniem tam, wrócił jednak do domu. Wcześniej nauczył się jednak biegle mówić po fińsku, co nie jest łatwe! Pracę w klubie łączył z pracą w szkole i z najmłodszymi adeptami futbolu. Jednym z nich w Reipas Lahti był nie kto inny, jak sam Jari Litmanen, w latach 90. gwiazda Ajaksu Amsterdam, który potem grał i strzelał też bramki w Barcelonie i Liverpoolu. W reprezentacji Finlandii wystąpił w aż 137 meczach, w których zdobył 32 bramki. Pod względem liczby meczów i trafień jest absolutnym rekordzistą. W 2004 roku Litmanen uplasował się na 42. pozycji w głosowaniu na 100 najwybitniejszych Finów w historii. W Lahti stoi zresztą jego pomnik odsłonięty dziesięć lat temu. - W Lahti prowadziłem także zajęcia z najmłodszymi. Wśród nich był i Jari. Znałem jego ojca Olavi Litmanena byłego piłkarza Reipas i byłego reprezentanta kraju. Jari miał od dziecka wielkie zacięcie. Tam było tak, że najpierw trenowali juniorzy, a potem my seniorzy. Jari zostawał po swoich zajęciach i przypatrywał się naszym - opowiada Boguszewicz, który przyjaźni się z najlepszym piłkarzem w historii fińskiego futbolu. Do dziś utrzymuje z nim kontakt, a przy okazji wspomina mecz towarzyski z "Suomi" w 2000 roku w Poznaniu, który zakończył się bezbramkowym remisem. - Selekcjonerem Finów był wtedy Anti Muurinen, którego znałem z Finlandii. Przed meczem podszedłem do niego i zapytałem czy możliwe jest moje krótkie spotkanie i rozmowa przy kawie z Jari. Zgodził się, bo to bardzo życzliwi ludzie, ale poprosił o to, żeby też mógł być przy tym spotkaniu. I tak siedzimy, rozmawiamy, a w pewnym momencie Jari mówi, jak to raz został po swoim treningu, żeby obserwować moje zajęcia z bramkarzami. Wspominał jak powiedziałem, że oddam z 18 metrów dziesięć strzałów prawą nogą, zewnętrzną częścią stopy na długi słupek tak, aby piłka lądowała na bocznej siatce wewnątrz bramki. "I pomyliłeś się "Bogu", bo tak mnie tam nazywali, "tylko raz". Zapamiętał to na długie lata. To było coś słyszeć to z ust piłkarza takiego formatu. Zresztą on nos miał zawsze na właściwym miejscu. Do tego wielka klasa i inteligencja - opowiada o Litmanenie Czesław Boguszewicz. Litmanen mieszka dziś w Estonii. Stamtąd pochodzi jego żona. Doradza też Fińskiemu Związkowi Piłki Nożnej. Michał Zichlarz