<a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/el-ms-polska-dania,4535" target="_blank">Zapraszamy na relację na żywo z meczu Polska - Dania!</a> <a href="http://m.interia.pl/na-zywo/relacja/el-ms-polska-dania,id,4535" target="_blank">Relacja na żywo dla urządzeń mobilnych</a> Nielsen jest graczem "Kolejorza" od początku tego sezonu, ale po słabym spotkaniu z Jagiellonią, w którym m.in. spowodował rzut karny, stracił miejsce w składzie. Wrócił do niego dopiero po zmianie szkoleniowca, a głównym powodem była kontuzja Paulusa Arajuuriego. Piłkarz Lecha w sobotę z trybun Stadionu Narodowego będzie wspierał reprezentację swojego kraju, w której - w przeciwieństwie do Nickiego Bille - nigdy nie wystąpił. - Polska jest faworytem, ale też na was ciąży wielka presja, bo nie wygraliście pierwszego spotkania. Dania ma szansę, piłkarze są w formie, a w pierwszej kolejce wygrała. Słyszałem od reprezentantów, że w sobotę chcą mieć już pięć punktów przewagi nad Polską, bo to da świetną pozycję wyjściową w dalszej części eliminacji - mówi Lasse Nielsen. Spośród duńskich kadrowiczów najlepiej się zna z Rasmusem Falkiem, dziś pomocnikiem FC Kopenhaga, który kiedyś strzelił w Krakowie bramkę Wiśle jako gracz Odense BK w Lidze Europy. - W ogóle w FC Kopenhaga gra wielu kadrowiczów, przeciwko którym występowałem i z którymi do dziś mam dobry kontakt - zapewnia lechita. Jego zdaniem Polska ma obecnie lepszych zawodników, o bardziej uznanej marce w świecie, ale... - Danie może mieć lepszy zespół jako całość, piłkarze uwierzyli w swoje możliwości, a nowy trener zmienił oblicze tej drużyny i wprowadził świetną atmosferę. Każdy chce się pod jego okiem rozwijać. Age Hareide powiedział, że przyjechał do Warszawy nie po jeden punkt, ale po komplet - dodaje Nielsen. Czy Hareide może kojarzyć Lasse Nielsena? - O, na pewno zna to nazwisko! Mamy w reprezentacji Lasse Nielsena, tylko że on gra w KAA Gent w Belgii - śmieje się obrońca Lecha. - A ja? Mam 29 lat, jeszcze trochę pogram, więc mogę o tym marzyć. O grę w obronie u nas trudno, mamy niezłych defensorów, np. podstawowy obrońca FC Basel nie został powołany. Znacznie łatwiej jest w ataku, gdyby Nicki Bille się wyleczył i wrócił do formy, to mógłby śmiało myśleć o reprezentacji. Napastnicy? Nie mamy wielu. Był Nicklas Bendtner, ale dopiero teraz znalazł klub, Nottingham Forest i nie dostał powołania. Duńczyk z Lecha przypomina, że Age Hareide zmienił system gry drużyny i jej ustawienie. - Każdy z piłkarzy poczuł, że może dostać drugą szansę. Teraz gramy na trzech środkowych obrońców i dwóch wysoko ustawionych graczy wahadłowych na bokach, którzy są niscy i szybcy. Atmosfera w skrócie to "duch zwycięstwa". Uważam, że ten zespół jest fajną mieszanką młodości i doświadczenia. A Polska? Polska reprezentacja ma bardzo prostą taktykę, ale jest bardzo trudna do ogrania - jeśli rozumiecie, co to znaczy. A znaczy tyle, że wasi piłkarze posiadają taką jakość, że na boisku w każdej chwili mogą zagrać niekonwencjonalnie i tę taktykę zmienić - opowiada Lasse Nielsen. Jak ocenia życie w Polsce po czterech miesiącach pobytu tutaj? - Czuję się świetnie, tak jak, jak i rodzina, która przyjeżdża w weekendy. Lato było bardzo długie, pogoda mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła, choć teraz jest już zbliżona do tej w Skandynawii. Stadion i otoczenie są perfekcyjne. No i Poznań to bardzo przyjacielskie miasto wygranych meczach - śmieje się. - Piłkarze są tu bardzo popularni, zwłaszcza, gdy drużynie się powodzi. Idziesz ulicą i co chwilę ktoś cię zaczepia, bo chce pogadać. Lubię taką atmosferę - dodaje Nielsen, którego cieszą też ceny w restauracjach i potrawy. - Jest trzy, cztery razy taniej niż w Danii. No i lubię zupy, szczególnie tę w chlebie, co tak nieciekawie wygląda, ale świetnie smakuje. Żurek? Tak, to "zurek"! - mówi zawodnik. Dziennikarze często pytają też duńskich graczy Lecha, jak oceniają poziom rozgrywek ligowych w naszym kraju i czy można porównać je do duńskiej ekstraklasy. - Taka ocena jest trudna. Polska liga jest bardzo wyrównana, w każdym meczu ciężko o trzy punkty, jest masa zaciętych spotkań - więcej niż w Danii. Tyle, że jak widać, to FC Kopenhaga świetnie radzi sobie w Lidze Mistrzów i porównując to do występów Legii Warszawa, korzyść będzie na stronę duńską. Czuję jednak, że polska liga jest silniejsza, może dlatego, że macie wiele dużych i nowych stadionów, na które przychodzą ludzie - kończy Lasse Nielsen. Andrzej Grupa