<a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/el-ms-polska-dania,4535" target="_blank">Zapraszamy na relację na żywo z meczu Polska - Dania!</a> <a href="http://m.interia.pl/na-zywo/relacja/el-ms-polska-dania,id,4535" target="_blank">Relacja na żywo dla urządzeń mobilnych</a> Dawidziuk odpowiadał za bramkarzy za czasów Leo Beenhakkera i Waldemara Fornalika, a obecnie pracuje z golkiperami Lecha Poznań. - Z Danią poprzeczka będzie zawieszona troszeczkę wyżej, ale zagramy też w innych warunkach niż w Kazachstanie. W piłce nożnej niepowodzenie czasem powoduje, że człowiek zaczyna sobie zdawać sprawę z tego, że nie może już ani na moment stracić czujności. Dania to silny zespół, choć ostatnio może nie odnosi sukcesów. Zawsze miał jednak sporo indywidualności - uważa Dawidziuk. Polacy ostatni mecz z Duńczykami rozegrali w sierpniu 2013 roku w Gdańsku - wygrali 3-2, a w barwach rywali wystąpił obecny napastnik Lecha Poznań Nicki Bille. Wcześniejszy sukces trzeba jednak szukać niemal w prehistorycznych czasach - w 1977 roku w Chorzowie "Biało-czerwoni" ograli Duńczyków w eliminacjach do mundialu 4-1, gole strzelali m.in. Grzegorz Lato, Kazimierz Deyna i Andrzej Szarmach, zaś 21-letni Zbigniew Boniek wszedł na boisko z ławki. To spotkanie, a także rozegrane cztery miesiące wcześniej w Kopenhadze, to jedyne polsko-duńskie batalie o punkty w eliminacjach do mistrzostw Europy czy świata. - To zwycięstwo w Gdańsku było za czasu sztabu Waldka Fornalika. Mamy więc tę małą przewagę, że wygraliśmy poprzednie bezpośrednie spotkanie. Gramy też przed własną publicznością, na swoim stadionie. To są atuty, ale nie najważniejsze. Głównym atutem będzie to, by właściwie podejść do meczu, zrealizować założenia i zachować koncentrację - opowiada Dawidziuk. Jego zdaniem to właśnie brak koncentracji w Astanie spowodował, że Polska nie wygrała z Kazachstanem, choć powinna. - Poprzednie eliminacje do EURO, sam start w turnieju finałowym, w którym wiele rzeczy wydarzyło się po raz pierwszy w naszej historii, rozbudziły apetyty. W Kazachstanie kluczowych było kilka czynników. Miałem przyjemność być już w tamtym rejonie, wiem, jak ciężko rozgrywa się mecze. My co prawda graliśmy na normalnej, a nie sztucznej nawierzchni (w 2006 r. Polska wygrała w Ałmatach 1-0 - red.), ale to nie był najważniejszy czynnik. Zabrakło konsekwencji i czujności, a to spotkanie w Astanie trzeba było kontrolować na najwyższym poziomie do samego końca. Nam tego zabrakło w drugiej połowie - ocenił Dawidziuk. Były opiekun bramkarzy w reprezentacji nie wyobraża sobie, by pierwszym golkiperem był ktoś inny niż Łukasz Fabiański, zresztą wychowanek Dawidziuka. - Jest przykładem, jak ważna jest cierpliwość i chłodna głowa, gdy coś się nie układa w karierze. Czasem wtedy łatwo jest o niekontrolowaną sytuację, wypowiedź, decyzję. Łukasz otrzymując informację, że na Euro będzie drugim bramkarzem, znalazł się trudnym momencie, a nie wiem, czy nie najtrudniejszym w swojej karierze. Wytrzymał presję, utrzymał wysoki poziom koncentracji, nie stracił na dyspozycji przez te kilka dni, mając jednocześnie w głowie informację, że trener postawił na kogoś innego. Ta cierpliwość została nagrodzona, bo po pierwszym meczu stał się numerem jeden. Dzisiaj chyba nikt nie bierze pod uwagę tego, aby go zmienić. Dał wiele sygnałów, że ta pozycja należy do niego - opowiada Andrzej Dawidziuk. W sobotnim spotkaniu dojdzie prawdopodobnie do starcia dwóch bramkarzy z Premier League - Fabiańskiego oraz Kaspera Schmeichela. - Patrząc na to, jak prezentują się w lidze, to Łukasz jest bardziej kompletnym bramkarzem. Kasper nie jest debiutantem, zagrał w reprezentacji wiele spotkań, a do tego zdobył historyczny tytuł z Leicester City. Ta zmiana w kadrze Danii nie będzie miała dla nich znaczenia. Wyżej cenię jednak Fabiańskiego - kończy Dawidziuk. Andrzej Grupa