W ostatni piątek Polacy zaledwie zremisowali 2-2 na wyjeździe z Wyspami Owczymi. To sprawiło, że po czterech kolejkach do prowadzących w grupie eliminacji do mistrzostw Europy U-21 tracili do prowadzącej Danii cztery punkty. Sytuacja była zła, bo łącznie jest dziesięć serii spotkań. - Tak naprawdę z Wysp Owczych wracaliśmy z takim wynikiem na własne życzenie. Byliśmy bardzo źli po tym, co się tam stało. Po takim spotkaniu podeszliśmy do starcia z zespołem, który jest zdecydowanym faworytem grupy i w przekonujący sposób wygrał wszystkie cztery dotychczasowe mecze. Wiedzieliśmy, jaka jest siła tej drużyny i przygotowaliśmy się solidnie. Tak naprawdę dopiero od soboty myśleliśmy o tym spotkaniu, bo wcześniej skupialiśmy się tylko na Wyspach Owczych. Po powrocie do kraju w drużynie widać było sportową złość - opowiadał Czesław Michniewicz. - Szybko przeanalizowaliśmy poprzedni mecz. Wiedzieliśmy, co możemy i powinniśmy zrobić lepiej. Zdawaliśmy sobie sprawę, że musimy zagrać w zupełnie innym ustawieniu. Odmienne były także założenia taktyczne. Tam musieliśmy kreować sytuację i przeważaliśmy. Tutaj nastawialiśmy się na zabezpieczenia poszczególnych sektorów. Zdawaliśmy sobie sprawę, kto w ekipie rywali jest groźny. Musieliśmy skutecznie blokować środkową strefę boiska. Duńczycy już na początku mieli dwie dobre okazje. Z czasem ta nasza taktyka była coraz bardziej skuteczna. Naszym celem było, aby szybko nie stracić gola, a potem zaatakować. To się udało. Skorzystaliśmy z dynamiki Tomczyka i Michalaka. - W ostatniej chwili okazało się, że nie może zagrać Bartek Kapustka. Narzekał na problemy żołądkowe. Szybka zmiana na Sebastiana Szymańskiego spowodowała, że trochę doświadczenia i kreatywności zabrakło. Nie było też Dawida Kownackiego. Nie mieliśmy zatem dwóch najważniejszych piłkarzy w najbardziej istotnym meczu. Pozostali poradzili sobie jednak fantastycznie i chcę im za to bardzo podziękować. - W takim spotkaniu trzeba mieć troszkę szczęścia, ale trzeba też na nie pracować i tak właśnie było tego dnia. Bardzo się cieszymy z tego zwycięstwa, bo staliśmy pod ścianą. Porażka we wtorek praktycznie eliminowała nas z walki o pierwsze miejsce w grupie. Duńczycy uciekliby nam na siedem punktów i taka strata w pięciu następnych kolejkach byłaby chyba nie do odrobienia. Teraz sprawa jest otwarta, bo mamy tylko punkt straty. - Żałujemy remisów z Finlandią i Wyspami Owczymi, ale musimy myśleć tylko pozytywnie o przyszłości. Moim zdaniem ona będzie należała do nas. Poznajemy się coraz lepiej. Czasu na pewne rzeczy jest niewiele, ale trafiliśmy na bardzo inteligentną grupę zawodników. Mam nadzieję, że ci którzy nie grają ostatnio regularnie, będą mogli częściej występować w klubach albo po prostu zimą zmienią zespoły. Chciałbym, aby pod koniec marca w meczu z Litwą wszyscy byli podstawowymi piłkarzami swoich drużyn - dodawał Czesław Michniewicz. Z Gdyni Krzysztof Srogosz