Przypadki obu zawodników nie muszą wyglądać tak komicznie, gdy przyjrzymy się im bliżej. Ten Buksy jest intrygujący. Oto zawodnik, który ostatnio nie mieścił się nawet na ławce rezerwowych reprezentacji do lat 21, zostaje wezwany do dorosłej reprezentacji. - Młodzieżówka gra jednym napastnikiem, a miejsce w ataku jest zarezerwowane dla kapitana tej kadry Dawida Kownackiego. W moim powołaniu do dorosłej reprezentacji pomógł z pewnością fakt, że trener Brzęczek zna mnie jeszcze z Lechii Gdańsk, w której mnie prowadził - podkreśla Buksa. Jerzy Brzęczek zdradził, że dla Buksy przewiduje inną rolę niż napastnika. Wśród atakujących mamy niespotykany dotąd urodzaj: Lewandowski, Milik, Piątek, a w odwodzie czekają Kownacki i Wilczek. Selekcjoner wpadł na pomysł, aby przetestować silnego młodzieńca tam, gdzie od pewnego czasu mamy problem, a więc na skrzydle i to lewym. Podróż, jaką przebył Adam od 2013 r., gdy z Wisły Kraków wyjechał do Novary, by później via Lechia, Zagłębie Lubin i Pogoń Szczecin trafić do "Biało-Czerwonych" jest dłuższa niż wskazywałoby na to pięć lat, jakie upłynęły. Z Krakowa wyjechał szczupły i wątły jak źdźbło trawy. Ze Szczecina do Sopotu, na zgrupowanie kadry, dotarł rosły, postawny, umięśniony mężczyzna. Teraz to rywale się od niego odbijają niczym piłeczka pingpongowa, a nie on od nich. Novara płaciła za niego ekwiwalent - ledwie pięć tys. euro, a w lipcu 2018 r. Pogoń szarpnęła się na kwotę 350 tys. euro i z pewnością błędu nie popełniła. Sam fakt powołania do reprezentacji podniósł wartość wysokiego blondyna do co najmniej pół miliona euro, choć "Portowcy" by go nawet za tyle nie sprzedali, bo przyszłość należy do niego! - Bardzo dużo się przez ten czas wydarzyło. Nabrałem doświadczenia, rozwinąłem się piłkarsko. Przeszedłem też kilka kontuzji, dlatego doceniam miejsce, w którym jestem. Nie były to łatwe chwile, ale warto się poświęcić, bo karta zawsze może się odwrócić - mówi doświadczony przez los piłkarz. Wielokrotnie podkreślamy, że kluczową osobą w rozwoju kariery zawodnika jest trener klubowy, który kształtuje go na co dzień. Adam ma tego świadomość. - Powołanie dla mnie to spora zasługa również mojego klubowego trenera Kosty Runjaicia. Jego metody mają zbawczy wpływ nie tylko na mnie, ale też na Sebastiana Walukiewicza i Sebastiana Kowalczyka, którzy mają szansę występować w Ekstraklasie. I odpłacamy się dobrą grą - mówi Buksa. - Trener Runjaić dołożył do tego powołania bardzo dużą cegłę. Wychowanek Wisły w Krakowie zaliczył też juniorskie drużyny Garbarni i Hutnika, nadal interesuje się losem tych klubów. - Garbarnię śledzę, ostatnio ma ciężkie chwile, bo nie udało jej się wygrać od kilku meczów, ale sam awans do 1. ligi po tak długiej przerwie jest wielkim sukcesem klubu - punktuje. W ślady Adama podąża jego młodszy o siedem lat brat Aleksander, który dwa lata temu, po meczu reprezentacji Polski do lat 14 dostał medal od samego Zbigniewa Bońka. - Olek został włączony do składu pierwszej drużyny Wisły. To bardzo obiecujący zawodnik, o podobnej charakterystyce do mojej: jest również lewonożnym napastnikiem, również o włosach blond. Rozwija się bardzo dobrze, jest inteligentny i pod karierę piłkarską ma właściwie rozplanowany każdy dzień - chwali juniora Adam. Powołaniu kolegi klubowego Buksy - Huberta Matyni trudno się też dziwić. Na pozycji lewego obrońcy nie przelewa nam się, to zresztą w ujęciu światowym deficytowa pozycja. Maciej Rybus jest świeżo po kontuzji, zagrał dopiero jeden mecz - jak stwierdził Brzęczek, "na zastrzykach", bo gdyby nie to, to Maciej byłby na zgrupowaniu w Sopocie. Poza "Rybką", w czołówce lewych obrońców znajdują się z pewnością wiślak Rafał Pietrzak i właśnie Matynia, który ostatnio notuje zwyżkę formy. Z Sopotu Michał Białoński