Polacy przegrali z Czechami 0-1 po bramce Jakuba Jankto w 52. minucie. Oto pięć rzeczy, których dowiedzieliśmy się po tym spotkaniu. Brak gabinetu cieni Niewielu chyba spodziewało się, że aż tak bardzo jesteśmy nieprzygotowani na brak Kamila Glika i Łukasza Piszczka. Przez lata sukcesów (awans i gra na mistrzostwach Europy oraz świata) mieliśmy nałożone różowe okulary, a teraz okazuje się, że za czasów Adama Nawałki nie udało się stworzyć defensywnego gabinetu cieni i z Czechami nasza niedoświadczona obrona popełniła tyle błędów, co defensywa z Piszczkiem i Glikiem w kilku spotkaniach razem wziętych. Stałe fragmenty do poprawy W pierwszej połowie aż bolały oczy, gdy kolejne dośrodkowania z rzutu rożnego lądowały na głowie Czecha stojącego na pierwszym słupku lub trafiały rywali w nogi. Stałe fragmenty biliśmy seryjnie i za każdym razem było to bolesne uderzanie głową w mur. Po przerwie było trochę lepiej, ale to co w nowoczesnym futbolu jest dziś wielką siłą, Jerzemu Brzęczkowi powinno spędzać sen z powiek. Odkurzacz selekcjonera Jeśli selekcjoner nie może spokojnie spać, to duża zasługa w tym Piotra Zielińskiego. Jerzy Brzęczek również nie potrafi dotrzeć do pomocnika Napoli i w efekcie Zieliński zaliczył kolejny słaby mecz. W tej sytuacji jednym z niewielu pozytywów kadencji Brzęczka jest odkurzenie Mateusza Klicha. Wydawało się, że były gracz Cracovii dla reprezentacji jest już stracony, tymczasem radzi sobie bardzo przyzwoicie, a w meczu z Czechami był jednym z najlepszych na boisku. Nie tylko piłkarze do poprawy Następnym razem Polski Związek Piłki Nożnej powinien mocno zastanowić się, czy aby na pewno organizować mecz kadry w Gdańsku, bo jeśli w czwartkowy wieczór było coś gorszego niż gra polskich piłkarzy, był to stan murawy. Nie wynagrodziła tego też publiczność, która dopingowała zrywami, a do tego nie wypełniła stadionu. Choć z drugiej strony - patrząc na grę i wyniki zawodników Brzęczka, to 35 tys. ludzi na trybunach i tak jest frekwencją zdecydowanie przewyższająca to, co piłkarze prezentują. Im dalej w las, tym ciemniej Na dziś fakty są takie, że najlepszy mecz za Brzęczka reprezentacja zagrała z Włochami, czyli podczas... debiutu selekcjonera. Wówczas mieliśmy nadzieję, że z czasem będzie tylko lepiej, tymczasem jest niemal odwrotnie. Oczywiście jest za wcześnie, by mówić, że ten projekt skazany jest na porażkę, ale sytuację wyjściową przed meczami eliminacji mistrzostw Europy Brzęczek ma niewesołą. I to nie tylko jeśli chodzi o zaufanie kibiców, ale też zawodników. Piotr Jawor