"W meczu z Czechami naprawdę wypracowaliśmy sobie bardzo dużo świetnych sytuacji, ale zabrakło skuteczności. Sam miałem dwie dogodnej okazje i przynajmniej jedną powinien zamienić na bramkę. Jestem przekonany, że gdybyśmy w miarę szybko doprowadzili do remisu, wygralibyśmy to spotkanie" - zapewnił Klich. Najlepszą sytuację zmarnował jednak Robert Lewandowski, który w 55. minucie po podaniu Przemysława Frankowskiego, będąc dwa metry przed pustą bramką źle trafił w piłkę. Środkowy pomocnik angielskiego klubu uważa jednak, że nie można mieć do kapitana biało-czerwonych pretensji. "To był pech. Trudno sobie wyobrazić, żeby Robert nie wykorzystał tej sytuacji, gdyby boisko było w dobrym stanie i piłka nie skoczyła tuż przed nim. To byłby pewny gol. Szkoda tej sytuacji, tak jak i wielu innych, bo jedną, a nawet dwie bramki powinniśmy zdobyć" - ocenił. 28-letni piłkarz uważa, że Polacy zagrali dobre spotkanie, porównywalne do pierwszego meczu za kadencji trenera Jerzego Brzęczka, zremisowanego 7 wrześnie 1-1 w Bolonii z Włochami. "Wydaje mi się nawet, że wypadliśmy lepiej niż z Włochami. Czesi są słabszym zespołem niż reprezentacja Italii i w tym meczu mogliśmy więcej pograć piłką i stwarzać okazje. Trudno jednak być zadowolonym, kiedy się przegrywa. Jako zespół nie zagraliśmy źle, natomiast Czesi mieli praktycznie dwie sytuacje. Po jednej strzelili gola, a drugą po uderzeniu głową, zatem specjalnie nam nie zagrozili i nie powinni zdobyć bramki. Ale zdobyli i dlatego przegraliśmy. Ciężko jednak wyciągać wiele pozytywów akurat z takiego meczu, bo nie ulega wątpliwości, że powinniśmy go wygrać" - podsumował Klich. Marcin Domański