- Chcieliśmy udowodnić sobie i kibicom, że to wszystko idzie w tym kierunku, w którym chcemy, że będziemy wygrywać i się cieszyć. Niestety, nie udało się - ubolewał obrońca Fortuny Duesseldorf. Poproszony o ocenę sytuacji z 52. minuty, gdy po błędzie Jana Bednarka padł jedyny gol w tym meczu dla naszych rywali autorstwa Jakuba Jankto, Kamiński zaczął dyplomatycznie. - Wiadomo, też mi się wydawało, że tę piłkę wybijemy. Jednak to nie mnie oceniać do końca, bo to Janek był w tej sytuacji i ja nie mogę za dużo powiedzieć. - Myślę, że nasza gra w defensywie w pierwszej połowie ogólnie nie wyglądała najlepiej. Uważam, że na zbyt dużo pozwalaliśmy przeciwnikowi dostawać się pod naszą bramkę. Wiemy dobrze, że to możemy poprawić, zwłaszcza że w drugiej połowie, poza sytuacją, w której straciliśmy gola, nie pozwalaliśmy na zbyt wiele. Nastroje wokół reprezentacji nie są najlepsze, ale "Kamyk" rozumie kibiców i stara się ich uspokoić. - Jak się nie wygrywa, to każdy myśli, że to idzie nie tak jak trzeba, ale my wiemy co jest przed nami i naprawdę próbujemy. To nie jest tak, że nie stwarzamy sobie sytuacji i nie chcemy, tylko brakuje nam przełamania - stwierdził. Defensor zgodził się z naszym dziennikarzem, że wielkim mankamentem był sposób wykonania kilkunastu rzutów rożnych. - Na pewno szkoda, że ich nie wykorzystaliśmy, bo mieliśmy w polu karnym wysokich zawodników i z pewnością mogliśmy z tego wyciągnąć zdecydowanie więcej - podsumował Kamiński. Z Gdańska MiBi