Glik ostro wypowiedział się na temat stanu murawy na Narodowym. Doskonale widać było, jak od podłoża odrywają się całe płaty trawy. Zawodnicy często musieli "naprawiać" boisko. - Nie łatałem, a układałem. Murawa była po prostu fatalna. Nie nadawała się do niczego. Była bardzo słaba i nie nadawała się do gry w piłkę. Przeszkadzała obu drużynom - nie szczędził Glik słów krytyki.Na szczęście stan boiska nie miał wpływu na końcowy wynik, choć "Biało-Czerwoni" zafundowali kibicom huśtawkę nastrojów. Polacy błyskawicznie strzelili dwa gole (Krzysztof Mączyński i Kamil Grosicki) i kontrolowali wydarzenia na boisku. Wystarczyła jednak chwila nieuwagi, co wykorzystali Czarnogórcy doprowadzając do remisu 2-2. Wprawdzie jeden punkt dawał nam awans, ale zrobiło się nerwowo, bo rywale mieli wystarczająco dużo czasu, żeby zadać kolejny cios. Sytuację uspokoił Robert Lewandowski, który strzelił swojego 16. gola w tych eliminacjach. Wtedy stało się jasne, że już nie stanie się Orłom nic złego w tym spotkaniu. Gol na 4-2 padł po samobójczym trafieniu Filipa Stojkovicia.Dzięki wygranej Polacy będą losowani z pierwszego koszyka, a to oznacza, że w fazie grupowej unikną konfrontacji z takimi potęgami jak Niemcy, Brazylia czy Hiszpania.- Sami się o to prosiliśmy - zażartował Glik. - Sami zawiesiliśmy sobie poprzeczkę tak wysoko. Każdy z nas jest ambitnym zawodnikiem i będziemy starali się unieść presję, jaka na nas będzie wywierana. Z drugiej strony, drużyny z drugiego i trzeciego koszyka będą chciały zapewne trafić na Polskę. Podchodzimy do tego spokojnie. Zobaczymy co los nam przyniesie w grudniu podczas losowania - zaznaczył obrońca AS Monaco. Końcowa tabela "polskiej" grupy eliminacji MŚ 2018