Piotr Jawor, Interia: Pierwszy mecz w Polsce zagrałeś 7 sierpnia 2010. Zakładałeś wtedy, że spędzisz tu kolejne 10 lat? Vlastimir Jovanović, Termalika Bruk-Bet Nieciecza: - Nie, myślałem, że maksymalnie spędzę tu 2-3 lata. Kiedy doszedłeś do tego, żeby z Polską związać się na dłużej?- Nie wiem, czas w Koronie Kielce bardzo szybko nam leciał. Z każdym rokiem czułem się tu lepiej. Była ze mną żona, więc wszystko układało się super. I do tej pory jesteśmy tutaj bardzo szczęśliwi.W Polsce grało wielu Bośniaków. Trzymaliście się razem?- Tak, poznałem Jasmina Buricia czy Semira Stilicia. Częstego kontaktu nie było, ale przy okazji meczu zawsze porozmawialiśmy. Czasem zdarzyło się coś do kogoś napisać.Bardzo dobrze mówisz po polsku. Ile czasu zajęło ci opanowanie języka?- Początki były trudne, bo po angielsku też mi szło słabo. W Koronie miałem może z 15 lekcji i jakieś podstawowe rzeczy opanowałem. W Kielcach było też kilku zawodników z Bałkanów, którzy bardzo dobrze mówili po polsku, więc też mi pomagali. Szybko zacząłem polski rozumieć, po ok. trzech miesiącach. Trudniej było jednak z mówieniem, ale po 6-8 miesiącach poczułem się swobodniej i zacząłem rozmawiać.I w końcu zdecydowałeś się na polskie obywatelstwo.- Tak, to było jeszcze w Koronie. Po pięciu latach gry w Kielcach złożyłem pierwszy wniosek, ale został odrzucony. Za drugim razem już się udało. Chciałem mieć polskie obywatelstwo, bo wszedł przepis, że może grać tylko dwóch zawodnik spoza Unii Europejskiej, ale nas w Koronie było wtedy czterech, może nawet pięciu.Za czym najbardziej tęsknisz?- Najbardziej brakuje mi rodziny, szczególnie że teraz nastał trudny czas. Od stycznia nie byłem w Bośni. Tęsknię za rodziną.