Sebastian Staszewski, Interia: W jakich nastrojach reprezentacja Bośni i Hercegowiny podejdzie do meczu z Polską? Z jednej strony odpadliście z baraży mistrzostw Europy, a z drugiej zremisowaliście 0-0 z silną Holandią. Powiedz nam jakie nastroje panują w Sarajewie, w którym aktualnie przebywasz? Semir Sztilić: - Wszyscy liczyliśmy na wygraną z Irlandią. Cały kraj czekał tylko na ten jeden mecz. Nasz optymizm i wiara były ogromne, a więc teraz wielkie jest rozczarowanie. Co możemy zrobić? Trzeba iść do przodu. Z Holandią zagraliśmy tak, jak musimy grać z silniejszymi zespołami: z kontry, skupieni na defensywie. I z tych zadań wywiązaliśmy się dobrze, wywalczyliśmy punkt. Teraz czas na Polaków. Twoi koledzy znajdą motywację, aby we Wrocławiu powalczyć o punkty? Nie zeszło z nich powietrze? - To być może mecz towarzyski dla Polski, ale nie dla nas. Wiemy, że dzięki Lidze Narodów możemy poprawić sobie humory, uzyskać coś ekstra. Musimy na to patrzeć jak na dodatkową okazję, a nie zwykły sparing. Nie uważam, że Bośnia zagra na 80 proc. Chłopaki chcą pokazać się z dobrej strony. Niezmiennie największe zagrożenie będzie stwarzać Edin Dżeko? Z Holandią zagrał tylko 30 minut. - Myślę, że Edin zagra od początku. Z Irlandią rozegrał 120 minut i trener zdecydował, że w meczu z Holandią odpocznie. To nie jest tak młody zawodnik, jak dekadę temu. Ma już 34 lata, co sezon gra ponad 30 meczów. Dlatego dostał czas na regenerację. Ale z tego co wiem, teraz zobaczymy go od początku. To też pokazuje podejście do tego meczu. To kluczowe, bo Džeko ma takie same znaczenie dla Bośni, jak Robert Lewandowski dla Polski. Cała drużyna gra dużo lepiej, gdy Edin jest na murawie. Dymisja trenera Duszana Bajevicia to duży cios dla Bośniaków? - Wydaje mi się, że Bajević od początku nie miał ambicji, aby pracować z Bośnią przez pięć czy sześć lat. Niedawno sam powiedział, że teraz chce zrobić miejsce dla młodszego selekcjonera, który ma większe ambicje. Dlaczego więc mielibyśmy go zatrzymywać, skoro on sam nie ma już chęci pracy? Dziennikarze w Bośni już plotkują na temat następcy Bajevicia? - Na razie nie słyszałem żadnych nazwisk. Karuzela rozkręci się dopiero po meczu z Polakami. Gdzie twoim zdaniem dziś jest nasza drużyna narodowa? - Myślę, że Polska jest o jeden krok przed Bośnią. Wywalczyliście awans na mistrzostwa, macie też spore doświadczenie. My doświadczenie dopiero zbieramy. Po drugie macie siedmiu-ośmiu piłkarzy, którzy regularnie grają w reprezentacji, a u nas jest sporo roszad, bo pojawili się młodzi zawodnicy, którzy potrzebują czasu. To może być jakiś minus Bośni, bo polscy piłkarze są dużo bardziej ograni. A gdzie Polska będzie po meczu z Bośniakami? - Też mnie to ciekawi. Wydaje mi się, że to może być otwarty mecz, że zobaczymy bramki. Chciałbym oczywiście, aby o jedną więcej strzelili moi rodacy. Rozmawiał Sebastian Staszewski, Interia