Goście grali od 15. minuty w osłabieniu, po czerwonej kartce Anela Ahmedhodzica. "Dla mnie spotkanie się w tym momencie skończyło. Bardzo się szykowałem, żeby zobaczyć naszą reprezentację grająca w pełnej krasie. Przy czerwonej kartce mecz zdecydowanie ułożył się na naszą korzyść. Oczywiście fajnie, że wygraliśmy. Byliśmy faworytem przy wyrównanych siłach, liczyłem na dobry mecz, a zobaczyłem jednostronny pojedynek, w którym Bośniacy nie zostawili na boisku za dużo zdrowia" - ocenił były zawodnik angielskiego Evertonu, Podkreślił, że goście bardzo dobrze zaczęli spotkanie. "Utrzymywali się przy piłce, grali od tyłu bardzo dobrze, niemal nonszalancko, ale wychodzili spod presji. Nasza lewa strona troszkę szwankowała, bo wszystkie akcje rywali leciały tamtędy" - zauważył. Przyznał, że przy takiej klasie, jaką obecnie prezentuje polski zespół, czerwona kartka spowodowała, że dla gości spotkanie było w tym momencie przegrane. Zwrócił uwagę, że o ile jeszcze niedawno każdy kibic mógł bez trudu wskazać wyjściowy skład biało-czerwonych, to teraz to się zmieniło. "I bardzo dobrze, że wreszcie nie mamy ustalonej pierwszej jedenastki. Powiew świeżej krwi czyni reprezentację bardzo interesującą" - stwierdził były gracz Górnika Zabrze. Jego zdaniem Polacy w wygranych eliminacjach do przełożonych na następny rok mistrzostw Europy nie mieli zbyt trudnego zadania, rywalizując z Austrią, Macedonią Północną, Słowenią, Izraelem i Łotwą. "To nie była 'grupa śmierci+' Wyszliśmy z pierwszego miejsca, bo nie było innej możliwości. Teraz w Lidze Narodów gramy w grupie z Włochami i Holendrami. To zespoły, z którymi musimy się starać nawiązać równorzędną walkę. Zespół Bośni i Hercegowiny był w środę słaby, podobnie jak niedawno Finlandia (5-1 w meczu towarzyskim), ale chwała, że wygraliśmy, że strzeliliśmy gole. W takich meczach można sobie powiększyć konto bramkowe. W meczu z Włochami nie byliśmy drużyną lepszą, skończyło się bezbramkowym remisem" - podsumował 47-krotny reprezentant Polski, trenujący piłkarską młodzież w amerykańskim Columbus. W jego opinii przeniesienie - z powodu pandemii koronawirusa - finałów ME na rok 2021 było korzystne dla polskiej drużyny. "To był okres, kiedy trener Jerzy Brzęczek nie miał najlepszej prasy, zawodnicy nie grali w klubach. Teraz młodzi piłkarze, wchodzący do drużyny narodowej, dają nadzieję na większą rywalizację, jest naprawdę więcej jakości. Jest nieźle, musimy tylko znaleźć lewego obrońcę, bo go nie mamy. To jest zresztą chyba taki ogólnoświatowy problem z brakiem lewonożnych zawodników na tej pozycji" - zakończył ze śmiechem Warzycha. Autor: Piotr Girczys