Jednym z największych problemów trenera Brzęczka jest nieumiejętność wykrzesania z piłkarzy całego ich potencjału, takie ustalenie taktyki na mecz, by w jak najlepszy sposób wykorzystać pełen wachlarz umiejętności zawodników. Zamiast tego w dotychczasowych meczach oglądaliśmy plątanie się między różnymi ustawieniami zespołu, czasem i diametralne zmiany personalne. Nie było w tym jednak widać jakiegoś szerszego zamysłu, idei, nad którą trzeba pracować. Czasem wyglądało to bardziej jak tasowanie talii kart, w której as niekoniecznie lądował na należytym miejscu. Tak było z Robertem Lewandowskim. Sukcesy reprezentacji, dowodzonej przez Adama Nawałkę wynikały między innymi z dobrego wykorzystania snajpera Bayernu Monachium, czego nie widać u Brzęczka. Za kadencji Nawałki "Lewy" zdobył aż 37 goli w 40 spotkaniach, co daje średnią prawie jedną bramkę na mecz. Pod wodzą Brzęczka RL9 traci pazury - dwa trafienia w 10 spotkaniach to kiepski wynik, porównywalny do osiągów Lewandowskiego z czasów Waldemara Fornalika (13 pojedynków trzy gole). O niewykorzystaniu potencjału naszego najlepszego strzelca świadczy też kończące się właśnie zgrupowanie. "Lewy" przyjechał na nie w rewelacyjnej formie - po trzech kolejkach Bundesligi miał na koncie sześć bramek. W meczach ze Słowenią i Austrią doszedł do tylko jednej sytuacji. Zamiast zdobywać gole cofał się głęboko po piłkę lub walczył z obrońcami tyłem do bramki, tracąc na to swoje siły i zdrowie, a i tak nie zdołał z partnerami wykreować żadnych okazji strzeleckich. Dyrygentem drużyny miał być Piotr Zieliński, który dzieli Polaków jak najbardziej zagorzały spór polityczny. Oczywiście, nie tylko Brzęczek ma problemy z wykrzesaniem z niego pełni umiejętności i ze znalezieniem taktyki, w której mógłby się odnaleźć. Odnaleźć nie może się jednak sam Brzęczek Podczas wizyty w studiu Ligi+ Extra selekcjoner stwierdził, że nie będzie eksperymentował z rzucaniem Zielińskiego w boczne sektory boiska, by nie tracił kreatywności. Co pokazało życie? 25-latek grywał na lewej flance, ostatnio był wystawiany na prawym skrzydle, nie zmienia się jedno - ciągle spada na niego fala krytyki. Problemem Zielińskiego może być nie tylko pozycja, na jakiej gra, ale także jego podejście do meczu. Zasugerował to na konferencji sam Brzęczek. - Jeżeli Zieliński wstanie pewnego dnia i coś mu przeskoczy w głowie, to będziemy mieli zawodnika, którego będą nam zazdrościć wszyscy na świecie - mówił. Nie można jednak bezczynnie czekać, aż przełącznik rozgrywającego samoistnie uruchomi tryb: "król środka pola". Za pomoc w odpowiednim ułożeniu strefy mentalnej piłkarzy odpowiada sam selekcjoner. Jeśli mowa o niewykorzystanym potencjale, warto zwrócić uwagę także na grę całej drużyny, która, mówiąc delikatnie, w ostatnich dniach nie funkcjonowała najlepiej. W postawie "Biało-Czerwonych" nie widać pomysłu, wypracowanych schematów gry, które pozwalają rozwiązać akcję strzałem na bramkę. Sytuacje są bardziej zasługą błędów rywali lub indywidualnych przebłysków Lewandowskiego albo Kamila Grosickiego. Nie musimy oczywiście być jak Hiszpania z czasów świetności i zdobywać gole po wymianie kilkudziesięciu podań. Poleganie na kontratakach to też pewna koncepcja gry. W starciu z Austrią jednak i ona nie funkcjonowała. Poniedziałkowy remis nie przekreśla naszych szans na awans na Euro, na które niemal na pewno pojedziemy. Zrobimy to jednak jako drużyna nudna, bezbarwna, która nie ekscytuje. Chyba, że coś się zmieni, bo jeden mecz z Izraelem wiosny nie czyni. Tomasz Brożek