- Planowaliśmy wpuścić Krzyśka Piątka, ale uraz Błaszczykowskiego pokrzyżował nam plany. To najprawdopodobniej odnowiona kontuzja mięśnia przywodziciela - powiedział po meczu z Austrią Brzęczek. Polacy utrzymali prowadzenie w grupie. Mają dwa punkty przewagi nad Słowenią i trzy nad Austrią. - Patrząc na tabelę musimy być zadowoleni z punktu. Słowenia nas goni, ale przed nami jeszcze wiele spotkań. Jesteśmy zadowoleni z punktu, ale nie z tego że w dwóch meczach zdobyliśmy tylko jeden punkt i nie strzeliliśmy bramki. Był to mecz otwarty, każdy mógł strzelić. Stać nas na lepszą grę, ale Austriacy to dobra drużyna, wielu zawodników regularnie gra w Bundeslidze, dobrze wyglądali w ataku pozycyjnym. My próbowaliśmy odbierać futbolówkę i wyprowadzać kontrataki - mówił po meczu przed kamerami TVP. "Biało-Czerwoni" wyraźnie nastawili się na kontrataki i oddali pole rywalom. - Patrząc w przeszłość nie potrafię stwierdzić, że gra z kontrataku rzadko zdarza nam się na PGE Narodowym. Graliśmy z niebezpiecznym przeciwnikiem, w takich sytuacjach ich wielka broń to odbiór i wyjście z kontrą. Chcieliśmy się zabezpieczyć i sprawić, byśmy to my wyprowadzali kontrataki. Odwrotnie było w Słowenii, gdzie traciliśmy bramki po szybkich atakach. Czasem trzeba pocierpieć. To nie znaczy że jesteśmy zadowoleni z tego, jak w niektórych momentach wyglądaliśmy - twierdził po meczu Brzęczek. - Nowi zawodnicy zaprezentowali się pozytywnie. Założyliśmy sobie, żeby po mistrzostwach Europy wprowadzać graczy od Czesława Michniewicza. To wprowadzanie przebiega spokojnie, ale widać, że na przykład Krystian Bielik rozegrał bardzo dobre spotkanie. Kownacki też dał z siebie wszystko i wiele wyszarpał - ocenił postawę młodych piłkarzy selekcjoner Polaków.