Zdaniem byłego napastnika Wisły Kraków i Górnika Zabrze "Biało-Czerwoni" z Austrią zagrali nieco lepiej niż w piątek, gdy przegrali 0-2 ze Słowenią, ale w dużej mierze wpływ na to miał fakt, że spotkanie odbyło się w Warszawie i mogli liczyć na wsparcie kibiców. - Nasza gra powinna jednak wyglądać zupełnie inaczej. Nie mieliśmy zbyt wiele do zaproponowania. Austriacy pod względem piłkarskim przewyższali nasz co najmniej o klasę. Mam tu na myśli przede wszystkim sposób rozgrywania piłki. U nas wiele podań było bez adresata, granych "na pałę". Nie widać było żadnego pomysłu na ten mecz. Gdybyśmy zmierzyli się z Austrią na wyjeździe, to jeszcze takie podejście mógłbym zrozumieć, ale na swoim stadionie daliśmy się rywalom wyraźnie zdominować. Jedynym pozytywem tego spotkania było to, że nie straciliśmy bramki i wszyscy to podkreślają, ale ja zawsze wolę sytuację, gdy trener nastawia drużynę tak, aby strzelić więcej goli niż się ewentualnie straci - analizował Iwan. Według niego, w reprezentacji wciąż grają zawodnicy, którzy systematycznie zawodzą. - Po raz kolejny nie popisał się Piotr Zieliński, a Dawid Kownacki okazał się kompletnym niewypałem. Jak zobaczyłem, że zaczął mecz z opaską na głowie, to wiedziałem, że będzie "piach". W przerwie ktoś mu ją zdjął i potem ze dwa razy dobrze kopnął piłkę, ale to było wszystko - ocenił medalista mistrzostw świata z 1982 roku. Iwan uważa, że poprawny występ zaliczył w pomocy Krystian Bielik, który potwierdził swoje wady i zalety, ale nie odstawał od reszty. Były reprezentant Polski twierdzi też, że nie ma już sensu wystawiania w reprezentacji Jakuba Błaszczykowskiego. - On przecież w Ekstraklasie ma niewiele rozegranych minut, a jak zobaczyłem, że na tym uszkodzonym przywodzicielu miał już naklejony plaster, to wiedziałem, że nie był w pełni zdrowy i kontuzja się tylko odnowiła. Niestety, trzeba szukać innych rozwiązań personalnych. Nie rozumiem np. dlaczego Bartek Bereszyński ma obrywać tylko dlatego, że selekcjoner wystawia go na lewej obronie, podczas gdy najlepiej się czuje z prawej strony. Jest przecież w kadrze Maciej Rybus czy nawet Artur Jędrzejczyk, który grał na tej pozycji bardzo często i można było ich wykorzystać. Po co się ich powołuje? - dywagował i zaznaczył, że ma też sporo innych zastrzeżeń do decyzji personalnych trenera Jerzego Brzęczka. - Chciałbym też wreszcie dowiedzieć się, czego on oczekuje od gry reprezentacji. Na razie nie wygląda to tak, jakby miał jakiś plan i wizję. Słyszę w jego wypowiedziach, że niedługo zacznie to funkcjonować, ale dalej nie wiem, co ma zacząć funkcjonować - dodał. W październiku reprezentację czekają dwa mecze z teoretycznie najsłabszymi rywalami w grupie - Łotwą na wyjeździe i Macedonią Północną w Warszawie. - Zakładam, że wygramy dwa razy, możliwe, że to już nam zapewni awans do Euro 2020, atmosfera się uspokoi, ale tego się boję, bo trener powie, że teraz czas na budowanie prawdziwej reprezentacji, już na mistrzostwa, a dalej wszystko zostanie po staremu - podsumował Iwan. Grzegorz Wojtowicz El. Euro 2020: sprawdź sytuację w "polskiej" grupie!