Interia: Jak się panu podobały ostatnie mecze Polaków?- Wyniki są zdecydowanie lepsze niż gra. Co prawda przeciwnicy bardzo się starali, ale przede wszystkim to Polacy zawiedli. Grali tak... no po prostu bez sensu grali! Takie wrzucanie piłek w pole karne nic kompletnie nie dawało. Za to Armenia miała dwie stuprocentowe sytuacje! Niestety, ale mogliśmy ten mecz nawet przegrać.Do tej pory filarami kadry byli Robert Lewandowski i Grzegorz Krychowiak, a dziś między nimi jest przepaść.- Widać, że Grześkowi w Paryżu nie za bardzo idzie, zdecydowanie zawiódł. Za to Lewandowski to klasa światowa, bez dwóch zdań. Gdyby nie on, to już teraz moglibyśmy odpaść z wyścigu o awans do mistrzostw świata. Taka jest prawda, nie ma się co czarować. Niestety, ale w naszej kadrze nie ma innego napastnika. Bo kontuzjowany jest Arkadiusz Milik.- I będzie go bardzo trudno zastąpić, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Też kiedyś zerwałem więzadła i miałem pół roku z głowy. Najtrudniejsza w tym wszystkim jest rehabilitacja, ale jak wszystko dobrze pójdzie, to później człowiek na boisku zapomina o kontuzji i nie obawia się o nogę. Przynajmniej tak było w moim przypadku. Liczę, że Arek za sześć miesięcy też będzie w pełni sił. W tych eliminacjach reprezentacja Polski ma też problemy z prowadzeniem gry.- We wtorek chcieliśmy zdominować przeciwnika, ale skończyło się na tym, że Armenia - grając z jednym zawodnikiem mniej - cofnęła się, zagęściła pole i dobrze broniła się przed polem karnym. Naprawdę nieźle to wyglądało! Do tego dorzucili dwie kontry, więc trzeba się było z nimi sporo namęczyć. Tymczasem nam skończyły się wszystkie pomysły na atak i szły tylko dośrodkowania za dośrodkowaniami. Do tego doszły straty i problemy gotowe. No cóż, tak to czasem bywa... Selekcjonerowi Adamowi Nawałce zadania nie ułatwiają również gracze rezerwowi.- Mam podobne wrażenie - wchodzą z ławki i niewiele dają. Mamy pierwszy skład, a później dużą pustkę. Rezerwowi w tak ciężkim momencie powinni pociągnąć drużynę, a tymczasem stało się odwrotnie. Coś Panu te męki z Armenią przypominały?- No tak, nasz mecz z San Marino [w 1993 r. Polacy pokonali rywali 1-0 po bramce Furtoka strzelonej ręką]. Wówczas było dokładnie tak samo, też się strasznie męczyliśmy. A przed meczem wszyscy mówili: "Wygracie z nimi 14-0!", tymczasem skończyło się tylko fajnym golem i miejscem w historii (śmiech). Jak mogą wyglądać kolejne mecze Polaków w eliminacjach do MŚ? - Przed nami zupełnie inne spotkania, bo Rumuni i Czarnogórcy potrafią grać w piłkę. Liczę jednak, że nasi piłkarze spiszą się w tym spotkaniach zdecydowanie lepiej. Rozmawiał Piotr Jawor