Dariusz Wołowski, Interia: Znowu przychodzi nam leczyć kaca po wielkim turnieju. Jakie wnioski powinna wyciągnąć drużyna Paulo Sousy po porażce na Euro 2020? Sebastian Mila (były reprezentant Polski): Nie ma dwóch zdań: mistrzostwa były dla nas złe. Trener Sousa zmieniał nie tylko ustawienie, ale i sposób myślenia drużyny. Zabrakło czasu, by jego pomysły przekuć w awans z grypy. Nie wszystko było jednak do kitu. W grze reprezentacji widzieliśmy przebłyski nadziei. Tu stawiamy kropkę. Czas eksperymentów się skończył. Jeśli Portugalczyk ma pomysł na naszą drużynę, musi on funkcjonować od meczu z Albanią. Stawka jest wysoka: awans na mundial w Katarze. Nie przewiduję jednak turbulencji w dwóch najbliższych spotkaniach. Lista kontuzjowanych jest długa, z Piotrem Zielińskim na czele. Drużyna straciła lidera pomocy, nie zastąpi go chory na koronawirusa Mateusz Klich. - Piotrek to jeden z najważniejszych piłkarzy tej reprezentacji. Ale nawet bez niego Polska ma obowiązek pokonać Albanię i San Marino. Nie zmienię zdania, nawet gdyby brakowało samego Roberta Lewandowskiego. Dla mnie 6 pkt w dwóch najbliższych meczach to formalność. Wiem, że tak się nie mówi, że piłkarze kadry tego ogłosić nie mogą, ale ja już w piłkę nie gram, więc mogę sobie na to pozwolić. Polska pokona Albanię i San Mario, a wtedy do meczu z Anglią przystąpi bez obciążeń. Każdy punkt wydarty wicemistrzom Europy będzie cenny. Dla mnie scenariusz jest jasny: 7 pkt w tych trzech wrześniowych meczach to plan realny. Łukasz Fabiański zrezygnował z kadry, Wojciech Szczęsny zaczął sezon w Juventusie bardzo słabo. Mamy problem w reprezentacyjnej bramce? - Nie mamy. Mówię to z przekonaniem, bo Wojtka dobrze znam. To bramkarz wysokiej klasy, choć Euro mu się nie udało, a na starcie Serie A popełnił błędy. Dla mnie wciąż jest gwarancją bezpieczeństwa w bramce drużyny narodowej. Poprawa gry defensywnej to jest największy problem. Nie chodzi tylko o obrońców, ale cały zespół. Choć akurat na Euro 2020 traciliśmy gole po indywidualnych kiksach takich, że ręce opadały. To się musi zmienić. Wierzę, że czas pracuje na korzyść Sousy. Lepiej poznaje piłkarzy, a oni koncepcje selekcjonera. Z Albanią to już wszystko musi działać. Nie mamy więcej czasu. Grzegorz Krychowiak też zaliczył słabiutkie Euro 2020. Czerwona kartka w meczu ze Słowakami, a potem nieudana próba rehabilitacji przeciw Szwedom. - Grześka też znam bardzo dobrze, grałem z nim przecież w kadrze. Euro mu nie wyszło, ale w marcu na Wembley przeciw Anglikom potrafił wziąć na siebie odpowiedzialność za drużynę. Rozbijał akcje rywali, pchał grę do przodu. Utrzymywał się przy piłce. Krychowiak wciąż jest dla mnie pewniakiem w drużynie narodowej. Stawiam na niego z zamkniętymi oczami. Obok Grześka zagra pewnie Jakub Moder, który będzie bardziej wysunięty do przodu. Środkowi pomocnicy to kluczowi zawodnicy każdej drużyny. Można przenosić ciężar gry na skrzydła, ale to jakość środka jest decydująca. Czy Sousa nie powołał kogoś, kogo powinien był powołać na wrześniowe mecze, zwłaszcza wobec kontuzji Zielińskiego i choroby Klicha? - Marcina Cebili z Rakowa Częstochowa. Niewielu mamy pomocników tak kreatywnych. Kogo występ budzi u pana największą ciekawość? - Jakuba Kamińskiego. Po transferze Kamila Jóźwiaka wszedł na stałe do składu Lecha. Od razu zdradzał oznaki dużego talentu, ale potrzebował czasu, żeby dojrzeć. W tym sezonie widzimy już skrzydłowego, który ma stabilną formę i robi różnicę. Myślę, że jest gotowy, by dać mu szansę w reprezentacji. I oczekiwać czegoś fajnego. W meczu z Albańczykami, którzy przyjechali do Warszawy, żeby się bronić, talent Kamińskiego może się przydać drużynie. Zaryzykuje pan swój skład na mecz z Albanią? - Poza Zielińskim i Klichem najbardziej będzie mi brakowało Sebastiana Szymańskiego. Myślę, że on też by się Sousie bardzo przydał. Ale siła wyższa - kontuzja. Sądzę, że selekcjoner nie będzie mieszał w składzie w porównaniu z Euro 2020. Większość zmian wymuszą kontuzje. Nie przypuszczam, żeby Sousa miał zamiar zaszokować nas rewolucyjną jedenastką na Albanię. Gramy na Stadionie Narodowym, mamy dwa razy mocniejszą drużynę. Dla mnie nie ma problemu kto wygra, ale w jakim stosunku. Pytanie jest jedno: ile bramek strzelimy Albańczykom? Rozmawiał Dariusz Wołowski