Najłatwiej byłoby stwierdzić, że pazernie rzucają się na kasę. Prosty układ - piłkarz siada nad ofertami, patrzy na rubrykę "zarobki" i wybiera tę, gdzie ciąg cyfr jest najdłuższy. Czasem jednak dochodzi chęć zmiany otoczenia, dobro rodziny, ochota gry pod mniejszą presją. Jakby nie było - w ostatnich miesiącach transferowy rynek rejestruje wyjątkowo dużą liczbę polskich piłkarzy, którzy decydują się na zaskakujące wyhamowanie kariery. I to na różnym szczeblu. Ogromne pieniądze w trzeciej lidze Jeśli istniałoby coś takiego jak "hamulec ręczny stopowania karier", to znajdowałby się przy ul. Chałupnika w Krakowie. To właśnie tam siedzibę ma Wieczysta Kraków - trzecioligowy klub, który płaci więcej niż zespoły z Ekstraklasy. I właśnie z Ekstraklasy Wieczysta zatrudnia sobie piłkarzy. Michał Trąbka - 26 lat, 48 spotkań w Ekstraklasie, dobra runda w Stali Mielec. I - nieoficjalnie - 40 tys. zł zarobków miesięcznie. Mógłby myśleć o rozwoju i transferze do mocniejszego zespołu, ale zamiast tego będzie myślał o meczach z Chełmianką, Wiślanymi Jaśkowice i KS Wiązownica. Powód? 150 tys. zł miesięcznie (nieoficjalnie), które otrzymał od Wieczystej, z którą podpisał umowę do czerwca 2026. To cena pożegnania się z Ekstraklasą, i to pewnie na dobre. W ostatnim oknie transferowym Wieczysta ściągnęła jeszcze jednego zawodnika z Ekstraklasy - Tomasza Swędrowskiego z Ruchu Chorzów, którzy miał za sobą bardzo dobrą rundę (cztery bramki). W przypadku 30-pomocnika jest jeszcze bardziej prawdopodobne, że z do Ekstraklasy już nie wróci. Z poważnego grania w Wieczystej wypisał się także Jacek Góralski. Przed poważną kontuzją był przymierzany do kadry na mistrzostwa świata w Katarze, ale po niej nie miał już ochoty na walkę o przedłużenie kariery w zawodowej piłce i w wieku 31 lat zdecydował się na trzecią ligę. Pieniądze, zmęczenie, zmiana klubu Mniej więcej w tym samym czasie z kadry wypisał się Grzegorz Krychowiak, z którym Góralski mógłby tworzyć duet podczas mundialu. W grudniu 2022 r. Krychowiak był jeszcze podstawowym zawodnikiem reprezentacji Polski, by kilka miesięcy później skusić się na ofertę z Arabii Saudyjskiej. Dalszy krok był raczej do przewidzenia - 100-krotny reprezentant Polski w wieku 33 lat zrezygnował z gry w kadrze. Grą w reprezentacji zaryzykował także Piotr Zieliński. W jego przypadku o hamowaniu kariery klubowej nie ma mowy, ale gra w kadrze stanęła pod znakiem zapytania. Pomocnik Napoli nie zdecydował się przedłużyć umowy, choć doskonale wiedział, że władze klubu za karę mogą skazać go na pół roku bez gry w piłkę. I to w momencie, gdy reprezentacja będzie próbowała przeprawić się przez marcowe barażowe do Euro 2024, a w razie powodzenia - wystąpi w turnieju. - Klub najwcześniej zmieni od lipca, więc jeśli będzie gotowy na marcowe baraże, to na czerwcowe Euro - jeśli awansujemy - może być już bardzo ciężko. To jednak jest pół roku bez grania... Ale Piotrek na pewno wiedział, na co się pisze - przyznał Kamil Glik. Zieliński i selekcjoner Michał Probierz mogą mieć jednak nadzieję, że Napoli do końca nie skreśli Zielińskiego i Polak będzie zbierał minuty. Nie zmienia to jednak faktu, że zaryzykował karierą reprezentacyjną i występem na Euro, by zmienić klub. Z kolei 33-letni Wojciech Szczęsny już wcześniej zapowiedział, że jeśli Polska awansuje na Euro, to prawdopodobnie będzie to jego ostatni turniej w reprezentacji. Bramkarz Juventusu zamierza zatrzymać bowiem karierę reprezentacyjną na swoich zasadach, a nie, gdy zdecyduje o tym selekcjoner. Być może to zbieg okoliczności, że w ostatnim czasie tak wielu zawodników postawiło inne sprawy nad piłkarską karierę. A może powoli tworzy się trend, według którego tylko do pewnego wieku zawodnicy będą próbowali wycisnąć z kariery jak największe osiągnięcia, a później skoncentrują się już na jej monetyzowaniu lub dostosowywaniu do swojego stylu życia. Nawet, jeśli będzie wiązało się to z mocną degradacją sportową. Piotr Jawor