W Pradze rozpoczęło się już świętowanie Wielkanocy. Miasto ozdabiają świąteczne dekoracje, a w centrum na każdym niemal kroku można zobaczyć ozdobne, kolorowe jajka, czy sporej wielkości zajączki. Wraz z biegiem czasu jednak na praskich ulicach zaczęło się pojawiać coraz więcej biało-czerwonych akcentów, w postaci koszulek i szalików polskich fanów. Trudno pokusić się o stwierdzenie, że "Biało-Czerwoni" opanowali miasto. Co to, to nie. Ich obecność była jednak zauważalna. Zwłaszcza, że niektórzy zaznaczali ją głośnymi przyśpiewkami. Nie wszystkie nadają się do cytowania, jednakże wśród fanów czuć wiarę w zwycięstwo. A że polska kreatywność czasem nie zna granic, na ulicach można było spotkać nawet takich fanów, którzy z otwartego okna ogłaszali całemu miastu, kto będzie dziś górą na Fortuna Arenie. Mecz Czechy - Polska. Fani "Biało-Czerwonych" są obecni na praskich ulicach Kto tylko chciał i nie żałował kilkudziesięciu koron czeskich, mógł zabrać ze sobą... matrioszkę z "podobizną" Roberta Lewandowskiego. Co ciekawe, tuż obok znalazły się matrioszki w barwach polskich klubów - Śląska Wrocław, Górnika Zabrze oraz Lechii Gdańsk. Na jednej z nich znalazła się również podobizna prezydenta Ukrainy - Wołodymira Zełenskiego. Jest więc i polsko, i kulturalnie. Oby była to cisza przed burzą - piłkarską burzą, bowiem zwycięstwo w dzisiejszym meczu może być kluczowe dla końcowego układu naszej grupy eliminacyjnej. A czego możemy spodziewać się dzisiaj po reprezentacji Polski? Odpowiedzi na to pytanie udzielił wczoraj debiutujący selekcjoner "Biało-Czerwonych" - Fernando Santos. - Musimy uwierzyć w to, że jesteśmy w stanie wziąć odpowiedzialność za grę, zdominować ją i przejąć piłkę. Z szacunkiem do rywali. Musimy przenalizować naszego rywala. To znak szacunku, ale nie strachu. Musimy zagrać tak, jak my chcemy. Z radością i przyjemnością. By nie bać się strzelić gola. Zagramy z pasją i wiarą w siebie. Jeśli tak będzie, wierzę, że możemy wygrać - powiedział pochodzący z Portugalii szkoleniowiec. Z Pragi, Tomasz Brożek