Jakub Żelepień, Interia: Jak pan zareagował na wieść o tym, że to Fernando Santos poprowadzi polską kadrę? Maciej Murawski: Wydaje mi się, że prezes Kulesza wybrał dobrze z wielu powodów. Po pierwsze jest to trener, który potrafi odnosić sukcesy z reprezentacją. Prowadził już dwie - portugalską i grecką. Nigdy nie skompromitował się odpadnięciem w fazie grupowej. Z Grekami, którzy nie są szczególnie mocni, notował solidne wyniki. Można powiedzieć, że wszędzie, gdzie był, pracował dobrze albo bardzo dobrze. Miał pan okazję mierzyć się z jego zespołami w lidze greckiej. Jak pan wspomina te spotkania? - Tak, grałem przeciwko niemu, kiedy prowadził AEK i PAOK. Wszyscy mówią o nim, że jest szkoleniowcem przede wszystkim pragmatycznym, natomiast ja przyznam szczerze, że kiedy rywalizowaliśmy z jego zespołami, to musieliśmy sporo biegać za piłką. AEK grał bardzo atrakcyjnie, to zdecydowanie nie był pragmatyzm. Moim zdaniem trener Santos potrafi grać pięknie, ale wszystko zależy od tego, jakich ma zawodników do dyspozycji, w jakiej są oni formie, kto jest przeciwnikiem i tak dalej. Santos zbliża się do 70. urodzin. Słychać niekiedy narzekania, że jak na trenera jest dość stary. - Na pewno jest to szkoleniowiec doświadczony, powiedziałbym nawet, że bardzo doświadczony. Myślę jednak, że to nie powinna być jego wada. Wręcz przeciwnie - to zaleta. W Portugalii miał pod sobą jedną z największych gwiazd futbolu w historii, Cristiano Ronaldo. Musiał nauczyć się z nim obchodzić, zbudować taką relację, w której nawzajem się szanują. W Polsce patrzymy na Roberta Lewandowskiego w kadrze tak, jak Portugalczycy na Ronaldo, więc uważam, że to doświadczenie przyda się Santosowi. Spodziewa się pan wielkich rewolucji za kadencji Santosa? - Raczej nie. Myślę jednak, że będziemy grali lepiej i atrakcyjniej niż za trenera Michniewicza. Pragmatyzm pewnie będzie, ale w dużo mniejszym stopniu niż do tej pory. Spodziewam się też, że z każdym kolejnym miesiącem drużyna będzie ewoluowała w stronę jego wizji gry. Santos będzie miał Polaków w swoim sztabie. To dobry ruch? - Bardzo dobry. Cieszę się, że PZPN stawiał ten warunek w rozmowach z zagranicznymi kandydatami. Dzięki temu możemy liczyć na to, że jeśli Santos odniósłby jakieś sukcesy z naszą reprezentacją, z bliska będą przyglądać się temu polscy trenerzy. Być może w przyszłości przejęliby oni kadrę albo przenieśli nabytą wiedzę do naszych klubów. Podoba mi się również to, że Santos chce się zaangażować w rozwój polskiej piłki. Interesuje go nie tylko pierwsza reprezentacja, ale również szkolenie młodzieży. Sam powiedział, że chce zostawić tu po sobie dziedzictwo. Na plus wypada ocenić również fakt, że zamieszka w Warszawie. Nie powtórzy się casus Paulo Sousy, który w Polsce bywał rzadko, a na meczach Ekstraklasy - prawie w ogóle. - Oczywiście, to jest coś, czego mi właśnie brakowało u Sousy. Im więcej Santos będzie w Polsce, im lepiej pozna naszą ligę, naszych piłkarzy, tym lepiej będzie radził sobie z prowadzeniem reprezentacji. Rozmawiał Jakub Żelepień, Interia