Sytuacja w grupie E, w której o awans na przyszłoroczne mistrzostwa Europy rywalizuje reprezentacja Polski, jeszcze przed niedzielnymi spotkaniami przedstawiała się bardzo ciekawie. Dość nieoczekiwanie na fotelu lidera rozsiedli się Albańczycy, których przed startem kwalifikacji nie typowano jako kandydata do walki o bezpośredni awans. Tymczasem podopieczni Sylvinho odnieśli już cztery zwycięstwa, ogrywając nie tylko Czechów, ale także Polaków i przed kolejną rundą spotkań nie musieli obawiać się o to, że ktoś strąci ich z pierwszego miejsca. Na swoim koncie mają bowiem 13 punktów, czyli o cztery więcej niż "Biało-Czerwoni" i pięć więcej niż nasi południowi sąsiedzi przed niedzielnymi meczami. Kwestią otwartą pozostawało za to to, która z drużyn po niedzielnych potyczkach będzie wiceliderem grupy E. Jako pierwsi, bo już o godz. 18, na boisko wybiegli Czesi, którzy podjęli w Pilznie Wyspy Owcze. Drużyna prowadzona przez Jaroslawa Silhavy'ego była faworytem, ale przez długi czas męczyła się z rywalem. Ostatecznie po trafieniu z rzutu karnego Tomasa Soucka wygrali 1:0, zapisali na swoim koncie cenne trzy punkty i wyprzedzili w tabeli "Biało-Czerwonych" i mogli ze spokojem śledzić to, co dzieje się na PGE Narodowym w Warszawie. Polska na remis z Mołdawią. Tak wygląda sytuacja w naszej grupie Mołdawia dość nieoczekiwanie bardzo dobrze weszła w mecz z Polakami i w pierwszej połowie przeprowadzała akcję za akcją. "Biało-Czerwoni" wprawdzie odpowiadali i również zapędzali się w pole karne rywali, ale to przyjezdni byli skuteczniejsi. I w 25. minucie otworzyli wynik za sprawą trafienia Iona Nicolaescu. Po zmianie stron podopieczni Probierza ruszyli do ataków i zostali wkrótce wynagrodzeni za swoje starania. W 53. minucie drogę do siatki Mołdawian znalazł Karol Świderski, a Polakom nie pozostało nic innego jak pójść za ciosem i objąć prowadzenie. Starania "Biało-Czerwonych" jednak na niewiele się zdały i wynik 1:1 nie uległ już zmianie do końca spotkania. Zmianie nie uległa też pozycja naszej kadry w grupie E.