Kadencja Santosa, krótka i pozbawiona sukcesów, zapisze się w historii polskiej piłki mało pozytywnie. Portugalski selekcjoner wyglądał jak ktoś, kto nie rozumie i nie chce zrozumieć naszego futbolu. Swoją mową ciała Santos sprawiał wrażenie, jakby w Polsce był za karę, próżno było go szukać na wielu ważnych meczach PKO Ekstraklasy, w tym nawet na hicie Legia Warszawa - Lech Poznań. Portugalczyk zaskakiwał też swoimi powołaniami, niestety w niekorzystnym znaczeniu tego słowa - brakowało mu konsekwencji przy podejmowaniu decyzji dotyczącej sportowych losów najbardziej doświadczonych zawodników, raz odstawianych na bok, raz otrzymujących ważną rolę w drużynie. W zespole Santosa nie było też żadnego debiutu - selekcjoner opierał się tylko na tych piłkarzach, którzy grali już u jego poprzedników. PZPN może zarobić gigantyczne pieniądze. Jest jeden warunek Arkadiusz Reca w ogóle nie porozmawiał z selekcjonerem Rozmaite nowe informacje dotyczące specyfiki pracy z Portugalczykiem będą zapewne wychodzić na jaw jeszcze nieraz. Na swoje wyznanie zdecydował się właśnie Arkadiusz Reca. Obrońca polskiej kadry przyznał, że o powołaniach od Santosa dowiadywał się... z internetu. To jednak nie wszystko - w rozmowie z serwisem igol.pl Reca przyznał, że praktycznie nie miał kontaktu ze swoim własnym trenerem drużyny narodowej! Obrońca Spezii dodał również, że nie miał bliższego kontaktu nawet z osobami ze sztabu Santosa. Pod wodzą Fernando Santosa reprezentacja Polski zagrała sześć razy. Bilans pracy byłego selekcjonera to trzy wygrane i trzy porażki, jednak od razu zaznaczyć trzeba, że wszystkie przegrane były w meczach o punkty, a wśród zwycięstw znalazł się sparingowy sukces z Niemcami oraz praktycznie "obowiązkowe" pokonanie Wysp Owczych. Klęska w Albanii sprawiła, że Santos musiał pożegnać się ze stanowiskiem. Ekspert tonuje nastroje wokół kadry. Wskazał przykry aspekt