Polski Związek Piłki Nożnej poszukiwania nowego selekcjonera rozpoczął niemal zaraz po zakończeniu mistrzostw świata w Katarze. Po wybuchu afery z premiami było niemal pewne, że Czesław Michniewicz musi odejść, choć szkoleniowiec był jeszcze wzywany do siedziby związku na rozmowy. W końcu jednak został poinformowany, że umowa nie zostanie przedłużona, więc formalnie od 1 stycznia reprezentacja Polski była bez selekcjonera. Poszukiwania nowego trenera zaczęły się jednak znacznie wcześniej, a głównym wątkiem debaty było zastanawianie się, czy powinien on pochodzić z Polski, czy być obcokrajowcem. Czas mijał, pojawiały się kolejne kandydatury, aż w końcu Polski Związek Piłki Nożnej podjął decyzję. Tyle, że zwłoka odbierała cenne dni przyszłemu trenerowi. W efekcie nowy Fernando Santos ma niewiele czasu do pierwszego oficjalnego spotkania, bo już w drugiej połowie marca drużynę czekają dwa bardzo ważne mecze w eliminacjach mistrzostw Europy: na inaugurację Polacy zmierzą się w Pradze z Czechami (24 marca), a trzy dni później podejmują Albanię. Czas goni nowego selekcjonera reprezentacji Polski Nowy selekcjoner ma więc niewiele ponad dwa miesiące na przygotowanie się do tych spotkań, ale w gorszej sytuacji był... Czesław Michniewicz, który miał jeszcze mniej czasu, by przygotować drużynę do boju ze Szwecją, który decydował o awansie Polaków na mistrzostwa świata w Katarze. Ten mecz odbył się 29 marca, a Michniewicz kadrę objął 31 stycznia. Były selekcjoner miał jednak o tyle łatwiej, że pięć dni przed kluczowym meczem ze Szwecją zagrał jeszcze towarzyskie spotkanie ze Szkocją, tymczasem w terminarzu reprezentacji Polski na razie nie ma zaplanowanego żadnego spotkania przed eliminacyjną potyczką z Czechami. Fernando Santos we wtorek zostanie przedstawiony jako selekcjoner reprezentacji Polski. PJ