Popularny "Kiełbasa" znów zachwycił. Po wejściu na boisko w drugiej połowie, niczym specjalnie się nie wyróżnił, ale nagle znalazł się w wyśmienitej sytuacji i ją wykorzystał. - Widziałem jak zachował się obrońca, położyłem go i uderzyłem z prawej nogi, która jest u mnie słabsza - komentował po wyjściu z szatni, strzelec trzeciej bramki dla Polski. Piechna po zdobyciu gola stanął na baczność. - To był mój pierwszy gol w reprezentacji i nie wiedziałem jak mam się zachować, stąd to stanie na baczność - wyjaśnił. - Był to twardy mecz, w którym było dużo walki i chyba nie ustępowałem. Myślę, że jak na debiut, to wypadłem nieźle. W sumie poszło mi łatwiej, niż myślałem. Spodziewałem się, że Estończycy postawią większy opór. Miałem zadania, żeby się trochę cofać i kryć gościa z numerem 10. Czekałem na swój moment i opłacało się, bo strzeliłem bramkę - relacjonował przebieg wydarzeń na boisku. Skromny strzelec przyznał, że to najpiękniejsze chwile w jego przygodzie z piłką. - To był dla mnie najważniejszy gol w karierze. Jeszcze trzy lata temu w ogóle nie myślałem, że będę grał w reprezentacji Polski. Opłacało się ciężką pracą dążyć do kadry, a strzelenie bramki w debiucie to wielka sprawa - stwierdził. Czy wobec tak świetnej dyspozycji strzeleckiej ujrzymy Piechnę w kadrze na MŚ? - Na razie nie wybiegajmy tak daleko w przyszłość, zobaczymy co powie trener. Będą jeszcze następne mecze i jak mnie selekcjoner powoła, to postaram się zrobić to, co najlepiej umiem - zakończył napastnik Korony Kielce. Witek Cebulewski, Andrzej Łukaszewicz; Ostrowiec Św.