1. Press, press, press! Jeśli chcesz pokonać Polaków, to nie potrzeba do tego wielogodzinnych analiz. Kolejny rywali udowodnił bowiem, że piłkarze Jerzego Brzęczka kompletnie gubią się, gdy zaatakuje się ich pressingiem. Jeszcze po meczu z Holandią tliły się nadzieje, że problemy ze wściekle atakującym rywalem wynikały z tego, że w składzie nie było Roberta Lewandowskiego. Po spotkaniu z Włochami takich wątpliwości już nie ma - Polacy nie potrafią wyjść spod pressingu. 2. Ogromy progres Włochów. A u nas? We wrześniu 2008 r. Jerzy Brzęczek debiutował jako selekcjoner właśnie w spotkaniu z Włochami i wówczas Polacy zremisowali 1-1. Od tego meczu minęły dwa lata i niedzielne spotkanie udowodniło, że dziś nie ma mowy o tym, by Polacy byli dla Włochów równorzędnym rywalem. Italia zrobiła jakościowy skok, piłkarze Brzęczka wciąż grają w kratkę. 3. Trudny czas Grzegorza Krychowiaka. Kiedyś w takich meczach Polacy liczyli właśnie na niego, że pewnością siebie i bezczelnością będzie w stanie rządzić druga linią. Podczas ostatnich meczów Krychowiak znacznie jednak obniżył loty, a przeciwko Włochom spisał się podobnie jak reszta, czyli bardzo słabo. A do tego spowodował rzut karny, po którym rywale zdobyli gola. 4. Argumentów nie dostarczył. "Jak można wystawiać Bartosza Bereszyńskiego na lewej stronie?!" - pytali ci, którzy byli pewni, że po drugiej stronie boiska zawodnik Sampdorii Genua poradzi sobie znacznie lepiej. Z Włochami Bereszyński otrzymał szansę zaprezentowania się na swojej nominalnej pozycji i spisał się jak wszyscy - bardzo słabo. 5. Wślizg Góralskiego na rywala słabszego? Gra Jacka Góralskiego opiera się głównie na wślizgu. A ten skutecznie łatwiej wykonać, gdy rywal jest wolniejszy i bardziej przewidywalny. Włosi do takich przeciwników jednak nie należeli. I o ile pierwszy ukarany kartką wślizg Góralskiego faulem skończyłby się w każdym meczu, to drugi wynikał z szybszej nogi i umiejętnego zastawiania się Włocha. Ze słabszym rywalem Góralski mógłby trafić w piłkę, ale z lepszym jego broń eksplodowała mu w rękach. Piotr Jawor