I. Refleks Wojciecha Szczęsnego Bramkarz Juventusu rozegrał na Stadionie Śląskim bodaj najlepszy mecz w długiej już przygodzie z reprezentacją (63 mecze od 2009 roku) i chyba zamknął usta tym krytykom, którzy uważali, że komuś innemu należy się pozycja bramkarza numer 1. Jeśli przyjrzeć się bez emocji to okaże się, że gdyby Polska straciła ze Szwedami pięć goli - nikt nie powinien mieć pretensji. Tymczasem Szczęsny w brawurowym stylu obronił strzały: Forsberga w 19. minucie, Kulusevskiego - w 47. minucie, Karlstroema - w 56. minucie, znowu Forsberga - w 58. minucie, Svanberga - w 68. minucie. W efekcie Szczęsny zachował czyste konto i może czuć się bohaterem; II. Upór Kamila Glika Stoper Benevento nabawił się urazu już samym początku meczu, początkowo sygnalizował nawet potrzebę zmiany. Został na placu, choć początkowo unikał sprintów, czasami utykał... Nie dawał jednak po sobie poznać, że go boli. Wydawało się, że nie dotrwa do końca pierwszej połowy, tymczasem grał aż do końca meczu. Odczuwał ból i dyskomfort, bo po meczu przed kamerami przyznał, że to może go kosztować nawet kilka miesięcy przerwy, ale dla niego najważniejszy był właśnie ten mecz. III. Zmiana Jacka Góralskiego na Grzegorza Krychowiaka Jacek Góralski spisywał się w destrukcji bardzo dobrze, jednak pod koniec pierwszej połowy "podpalił się" i dostał żółtą kartkę. Gdyby pozostał na placu groziłoby to usunięciem z boiska, dlatego zastąpił go krytykowany ostatnio Grzegorz Krychowiak. A to właśnie na nim był faul, po którym sędzia podyktował karnego, którego... IV. Spokój Roberta Lewandowskiego ...na bramkę zamienił Robert Lewandowski. Nasz napastnik wytrzymał presję niczym na tym samym stadionie Włodzimierz Lubański ponad pół wieku temu w meczu z Romą. Nasz as wykazywał się spokojem w tej i w innych sytuacjach - pod koniec zwalniał akcję dla zyskania czasu, choć niektórym wydawało się, że powinien przyśpieszyć. Finalnie okazało się, że to on miał rację. V. Spryt Piotra Zielińskiego W pierwszej połowie kibice na trybunach na niego narzekali: że niewidoczny, że wolny, że unika gry. Wystarczył jednak błysk geniuszu w drugiej połowie i zmienili zdanie. W 71. minucie Zieliński zachował się niczym Lubański w meczu z Anglią w 1973 roku - znowu na Stadionie Śląskim. Czyhał na piłkę i wykorzystał błąd Danielsona ja as Górnika Zabrze w 1973 roku wykorzystał błąd Bobby'ego Moore'a. Obaj popędzili potem na bramkę rywali i nie dali się już dogonić!