Vladimir Petković, który długo prowadził kadrę Szwajcarii, jest - według medialnych doniesień - jednym z poważnych kandydatów do objęcia reprezentacji Polski. Jaką filozofię gry prezentuje 59-letni szkoleniowiec? I jak został zapamiętany po okresie pracy z Helwetami? - Prawda jest taka, że progres, jaki zrobiła w ostatnich latach kadra Szwajcarii był niewiarygodny. Generalnie gdzie Petković pracował, tam się sprawdzał, nie licząc może ostatnio Bordeaux. W Szwajcarii wszyscy bardzo dobrze się o nim wypowiadają - mówi w rozmowie z Interią były podopieczny Petkovicia ze szwajcarskiego klubu FC Sion, czyli Vullnet Basha, obecnie piłkarz Wisły Kraków. - Miałem okazję pracować z trenerem Petkoviciem w Sion, choć krótko, bo ledwie kilka tygodni. Później szkoleniowiec otrzymał już ofertę z Lazio Rzym. Ale niewątpliwie już wtedy był trenerem, któremu zależało mocno na tym, by grać piłką. Tak, by budować akcje od tyłu, na spokojnie, prowadzić grę - wspomina pomocnik. Urodzony w Szwajcarii Basha jest fanem sposobu gry, jaki prezentowała reprezentacja Szwajcarii za kadencji Petkovicia. - Mnie osobiście bardzo odpowiadała jego idea gry, pomysł na piłkę. To, co zrobił później z kadrą Szwajcarii, ale też np. praca, którą wykonał w Lazio, pokazało, że jego filozofia była świetna. Chciał grać atrakcyjną piłkę. "Petković jest w stanie dokonać zmiany na lepsze stylu gry polskiej kadry" Basha jest przekonany, że 59-letni szkoleniowiec ma na tyle mocną charyzmę, by poradzić sobie z polskim zespołem: - Petković ma silną osobowość i myślę, że dobrze sprawdziłby się w pracy z reprezentacją Polski. Pomocnik wylicza z pamięci najlepsze mecze kadry Szwajcarii pod wodzą urodzonego w Sarajewie szkoleniowca. - Petković jest specjalistą od systemu gry z trzema obrońcami. Jako selekcjoner reprezentacji Szwajcarii potrafił ograć Belgię 5-2, Francję. Naprawdę za jego kadencji Szwajcarzy grali świetny futbol - przekonuje. - Ja go wspominam bardzo dobrze, mogę o nim mówić w samych superlatywach. Myślę, że jeżeli podpisałby rzeczywiście kontrakt w Polsce, to byłby w stanie zapewnić zmianę na lepsze w stylu gry polskiej kadry. Jest w stanie dokonać naprawdę radykalnej zmiany. Zobacz także: Cezary Kulesza w sprawie nowego selekcjonera. Wiadomo, kiedy decyzja Petković z kadrą Szwajcarii pracował aż 7 lat, co samo w sobie świadczy o tym, że się tam znakomicie sprawdził. Miał jednocześnie pod swoimi skrzydłami drużynę niełatwą do zarządzania. Kadra Szwajcarii to w końcu pewien tygiel wielokulturowy, do tego od lat jest tam wielu zawodników ze sporym temperamentem, niełatwych w prowadzeniu, jak np. Xherdan Shaqiri. - Miał silne osobowości w drużynie, ale miał zdolności, by takim zespołem zarządzać, poradził sobie z tym. Współpraca z gwiazdami nie byłaby dla niego problemem. Choć tak naprawdę, by dobrze zarządzać takim zespołem, trzeba mieć przede wszystkim jedną, kluczową rzecz: wyniki. Jak od początku są dobre rezultaty, to potem łatwiej jest też człowiekowi zarządzać drużyną. Jeżeli Petković na początku notowałby słabsze wyniki, to za pół roku miałby problemy i w Polsce - przyznaje Basha. Ale pomocnik podkreśla: - Trzeba jednak być cierpliwym i dać na wstępie trenerowi trochę czasu, by poukładał wszystko według swojej wizji. I potem dopiero zacząć oceniać, osądzać, a nie po dwóch meczach. Czy, zdaniem Bashy, problemem mogłaby być w przypadku Petkovicia bariera językowa? - Na pewno to człowiek, który ma łatwość w porozumiewaniu się wieloma językami. Kiedy przybył do Sion, komunikował się po francusku, niemiecku, włosku, do tego oczywiście po chorwacku. Myślę, że jak będzie miał odpowiednią motywację, to nauczy się polskiego. Na początku oczywiście nie jest łatwo pracować z grupą, z którą nie porozumiewasz się tym samym językiem. To może być jakiś minus początkowo. Ale ma łatwość uczenia się języków. Sam obserwuję, jak szybko w Polsce Chorwaci czy Bośniacy są w stanie nauczyć się języka polskiego, po pół roku już mówią po polsku. Nie sądzę, by i dla niego miałoby to być problemem. "Kytykowano go mocniej, bo nazywał się Petković. A nie Mueller albo Schmidt" Urodzony w Lozannie pomocnik potwierdza też opinie krążące o Petkoviciu, że nie jest to typ szkoleniowca, który jest wulkanem emocji przy linii bocznej podczas meczu. - To taki typ trenera, który do meczu będzie cię solidnie przygotowywał w tygodniu, wszystko wtłoczy ci do głowy, a potem w dniu meczu jest już totalnie spokojny. Również przy linii bocznej. Pozwala graczom realizować plan, który został stworzony wcześniej. Pozwala im grać. Jednym taka postawa odpowiada, innym mniej. Ja się osobiście dobrze czuję z tak funkcjonującym trenerem. To pozwala piłkarzowi cieszyć się meczem, nie trzeba ciągłych krzyków przy linii bocznej. U Petkovicia wszyscy dobrze wiedzieli przed meczem, co mają robić i wszystko było jasne. Nie musiał krzyczeć. Bywały jednak momenty, gdy media w Szwajcarii utyskiwały na Petkovicia. - Media wszędzie są podobne, potrafią krytykować za nic. Myślę, że w Szwajcarii krytykowano go mocniej, bo nazywał się Petković. A nie Mueller albo Schmidt - zaznacza Basha. Pomocnik żałuje, że nie dane mu było pracować z Petkoviciem dłużej. - Pamiętam, że grywaliśmy 3-4-3 albo 4-2-3-1. Ale w Sion generalnie nie było łatwo pracować z tamtejszym szefem klubu. Może dlatego Petković nie zagrzał tam długo miejsca. A poza tym dostał wówczas tę ofertę z Lazio - zaznacza. Zobacz również: Listkiewicz: "Gdybyśmy tych goli nie uznali, dopiero byłby skandal"