- Nie boję się, że to się nie uda. Kto żyje ze sportu, uprawia sport, ten wie, że jest zawsze ryzyko. Pewne rzeczy określi i wyjaśni życie. Na poprzednim trenerze Jerzym Brzęczku wszyscy wieszali psy, a osiągnął wszystkie cele, co prawda w słabym stylu, ale jednak. My zawsze widzimy szklankę do połowy pustą. Miejmy nadzieję, że wszystko pójdzie w dobrym kierunku - powiedział Boniek, pytany o to, czy ma wątpliwości co do słuszności swoich ostatnich decyzji. Boniek przekonywał, że żaden polski trener nie może się pochwalić wynikami takimi jak Portugalczyk. Wymienił jego największe sukcesy i podkreślił, że każdy trener do uzyskiwania dobrych wyników potrzebuje dobrej drużyny. - Gwarantuję panu, że Jose Mourinho czy Juergen Klopp, gdyby prowadzili Sassuolo, to by tak nie było - zapewniał. - Muszę z nim porozmawiać, żeby się zastanowić nad tym punktem o spożyciu alkoholu. Trzeba się nad tym zastanowić, bo w naszym kraju to może być największy problem - zażartował prezes PZPN, gdy temat zszedł na tak zwany "dekalog" nowego selekcjonera. Jedną z zasad wyznawaną przez Sousę jest całkowity zakaz spożywania alkoholu przez prowadzonych przez niego zawodników. Według byłego selekcjonera i piłkarza reprezentacji Polski to komunikacja z zawodnikami była najsłabszą stroną Brzęczka. - To nie ja zwolniłem trenera Brzęczka, zwolnili go piłkarze, to oni grają. Problem był w komunikacji. Ta decyzja spowoduje, że będzie więcej presji na piłkarzach. Ta presja musi być na wszystkich, a największa właśnie na zawodnikach - dodał jeden ze stu najlepszych piłkarzy w historii światowej piłki nożnej według FIFA. - Reprezentacja to nie jest Bayern. Piłka klubowa to zupełnie co innego. Inna drużyna, inna taktyka, inni przeciwnicy. To mrzonki, strata czasu. Dlaczego ten zawodnik nie gra tak samo jak w klubie? Taka dyskusja to strata czasu. Ja półtora miesiąca się nad tym zastanawiałem, jak to ulepszyć. Graliśmy jednak piłkę przeciętną, która nikogo nie cieszyła - tak Boniek skwitował porównanie pracy w klubie i reprezentacji. Na końcu dyskusji prezes PZPN zapewnił, że nowy selekcjoner ma pełnię władzy i wolność w doborze współpracowników. To Sousa zadecyduje, czy w sztabie reprezentacji znajdzie się miejsce dla Łukasza Piszczka. Boniek przekonywał, że Polacy nie zaczną grać jak Portugalczycy, bo mamy inną mentalność. Poruszona została także kwestia zarobków. - Sousa zarobi trochę więcej niż poprzedni selekcjoner. Leo Beenhakker zarabiał mniej, ale to nie jest problem. Tych kwestii nie będziemy wyciągać na pierwszy plan - zakończył. MR