Dariusz Wołowski, Interia: Co może pan powiedzieć o Paulo Sousie jako piłkarzu i trenerze? Dariusz Dziekanowski: Rok po roku wygrywał Ligę Mistrzów z Borussią Dortmund i Juventusem Turyn. Piłkarzem był znakomitym, kreatywnym, z charyzmą. To na pewno mu pomoże zbudować swój autorytet u polskich zawodników. Jako trenera poznałem go na kursach UEFA. Był opanowany, dżentelmeński, tyle że nie widywałem go pod presją. Teraz będzie musiał się z nią zmierzyć, a wtedy może reagować nerwowo. Jego niedawna praca w Girondins Bordeaux nie zakończyła się szczególnie pomyślnie. To będzie drugi po Leo Beenhakkerze trener z zagranicy prowadzący samodzielnie piłkarską reprezentację Polski. Holender pod koniec kadencji miał w PZPN samych wrogów. - Sousa będzie miał poparcie prezesa Bońka. Sytuacja będzie więc zupełnie inna niż w przypadku Beenhakkera. Oczywiście to nie da mu gwarancji sukcesu, ale nie będzie musiał pracować w atmosferze ciągłego konfliktu. Konflikt zacznie się, jeśli za dwa miesiące Polska nie przywiezie punktu, lub punktów z Węgier z meczu eliminacji MŚ w Katarze. - Jeśli drużyna przegrywa, to jej trener nigdy nie ma z górki. Fakty są takie, że nasza reprezentacja ma spory margines do poprawy. Nie ma pewności, czy Sousa go wykorzysta, ale Jerzy Brzęczek raczej już by tego nie zrobił. Jeśli musiał zostać zwolniony, to w listopadzie, a jeśli wtedy tego nie zrobiono, to zmiana selekcjonera teraz wystawia PZPN złe świadectwo. Trzeba było aż dwóch miesięcy na przeanalizowanie przegranych meczów z Włochami i Holandią? Nie żartujmy. Co będzie kluczowe w pracy Sousy? - Autorytet, jaki sobie zbuduje wśród piłkarzy kadry. Brzęczek miał z tym problem. Jeśli jednak nasi najlepsi gracze uwierzą w to, że nawet kilka dni pracy z Sousą coś im daje, czyni ich lepszymi, to wszystko powinno przynieść pozytywny efekt. Jak będzie? Nikt z nas nie przewidzi. Prezes Boniek dokonał wolty niespodziewanej, zaskoczył nas wszystkich. Skutki są nie do odgadnięcia. Jak mówię: do poprawy jest sporo w grze drużyny narodowej, tylko czy Sousa to będzie umiał zrobić? Jest Portugalczykiem, a więc pochodzi z nacji kochającej futbol ofensywny i długie utrzymywanie piłki. - To niewiele znaczy, takie stereotypy bywają bardzo mylące. Nie każdy trener z Portugalii daje gwarancję, że drużyna będzie grała jak reprezentacja tego kraju. Poza tym oczekujemy od selekcjonera, że wyeksponuje zalety i zamaskuje wady polskich piłkarzy. Bo przecież nie chodzi o to, by kadra ładnie przegrywała. Nieznajomość polskiego będzie miała znaczenie? Utrudni kontakt z piłkarzami?- Nie. Niemal wszyscy kandydaci do kadry grają w zagranicznych klubach, więc potrafią się porozumiewać w innych językach niż polski. Rozmawiał Dariusz Wołowski