Było to szczególnie istotne zwycięstwo, bowiem po raz pierwszy w dziejach polski klub wygrał w pucharach we Włoszech. Wcześniej zdarzało się eliminować włoskich rywali, ale nigdy reprezentant Polski tam nie wygrał. Mieliśmy więc do czynienia z wydarzeniem bezprecedensowym, którego na dodatek nikt się nie spodziewał.Jesienią 2015 roku poznański Lech był mistrzem Polski i grał w Lidze Europy po tym, jak nie udało mu się awansować do Ligi Mistrzów (przegrana z FC Basel ze Szwajcarii). W tej fazie grupowej wylosował ponownie FC Basel, Belenenses Lizbona z Portugalii oraz właśnie Fiorentinę trenera Paulo Sousy. Grali w niej tacy zawodnicy jak Giuseppe Rossi, Khouma Babacar, a także Jakub Błaszczykowski - on akurat w meczu z Lechem usiadł na ławce. Lech Poznań poradził sobie z Paulo Sousą Lechici polecieli do Włoch z problemami (po awarii samolotu lot był opóźniony) i wystawili skład, w którym znaleźli się np. Denis Thomalla, Dariusz Formella czy Dariusz Dudka. A jednak zdołali wygrać. Gole dla Lecha strzelili wówczas rezerwowi Dawid Kownacki i Maciej Gajos, jedynym trafieniem dla Fiorentiny popisał się Giuseppe Rossi, ale już w ostatniej minucie meczu. Teoretycznie słabszy zespół z Polski prowadził wówczas już 2-0.Kolejorz wygrał, choć oddał zaledwie dwa celne strzały. - Jeśli Lech chce osiągnąć podobny rezultat w rewanżu z nami, to musi zagrać o wiele, wiele lepiej. Jeśli stworzymy choćby połowę sytuacji, jakie udało nam się stworzyć w pierwszym meczu, to zwyciężymy. Lech miał wtedy dużo szczęścia, a my mnóstwo okazji do zdobycia bramki - twierdził Portugalczyk. Było to więc dość twarde zderzenie trenera Sousy z polską piłką, aczkolwiek trzeba przyznać, że rewanż w Poznaniu wygrał już 2-0. Doszło w nim do pamiętnego faulu Federico Bernardeschiego na Tomaszu Kędziorze. Polak został znokautowany, trafiony łokciem i po meczu miał potężną śliwę pod okiem. Wygrana 2-0 pozwoliła Fiorentinie wyjść z grupy, m.in. kosztem poznańskiego Lecha. Dodajmy, że Fiorentina przegrała na swoim boisku aż dwa mecze tamtej fazy grupowej, bo uległa również 1-2 szwajcarskiewj drużynie FC Basel, którą Paulo Sousa prowadził przed przyjściem do Florencji. Po wyjściu z grupy włoski klub został dość łatwo wyeliminowany z dalszych rozgrywek przez Tottenham Hotspur.