W kadrze narodowej rozegrał 46 spotkań i zdobył osiem goli (1988-1993). Jest wychowankiem ŁKS, grał też m. in. w Montpellier i Osasunie. Andrzej Klemba, Interia: Jak jednym zdaniem podsumowałby pan mecz Polska - Meksyk? Jacek Ziober: Bezgraniczna bojaźń. Mamy napastników w czołowych klubach świata, grających w najlepszych ligach, pomocnika, który się przebudził i dorósł do reprezentacji, a do tego potrafiących grać do przodu bocznych obrońców i naszym planem jest defensywa? Ta kadra cofa piłkarzy w rozwoju, zamyka im chęć pokazania umiejętności. Nasza reprezentacja nie gra w piłkę. Nie wykorzystujemy wielkiego potencjału ofensywnego, który mamy. Lewandowski, Milik, a do tego Piątek czy Świderski, Zieliński, Szymański, Cash czy Zalewski. Nie wierzę, że oni nie chcą atakować i strzelać goli. Jestem pewny, że woleliby grać bez strachu i ofensywnie. Nie rozumiem, jak można nie chcieć grać w piłkę. Ten mecz odebrał mi radość z tego, że byłem piłkarzem. Przed meczem z Meksykiem uważaliśmy, że remis będzie dobry i udało się go osiągnąć. - Jak mamy jeździć na mistrzostwa świata i tylko przeszkadzać każdemu rywalowi, to nie na tym piłka polega. Mój optymistyczny plan zakładał, że zremisujemy z Meksykiem i wygramy z Arabią Saudyjską, ale po grze, którą da się oglądać. Argentyna też z nimi wygra i przed ostatnim spotkaniem obu drużynom wystarczy remis, by awansować do fazy pucharowej. Po wygranej Arabii to wszystko wzięło w łeb. Teraz prawdopodobnie losy awansu do 1/8 finału będą ważyć się do ostatnich sekund meczów grupowych. Niewiele brakowało, a mogliśmy wygrać, ale Robert Lewandowski zmarnował rzut karny. - To jest piłka nożna. Nic wielkiego się nie stało. Nawet w finałach mistrzostw świata marnowano rzuty karne. Nie mam pretensji do Lewandowskiego. My w tym meczu nie stworzyliśmy sytuacji poza jedenastką, która też była problematyczna. Ta bramka nam się nie należała. I byłoby mi sportowo szkoda Meksykan, gdyby przegrali. Nie zasłużyliśmy na wygraną, tak jak Senegal nie zasłużył na porażkę z Holandią. Przez 90 minut nie mieliśmy nawet dwóch, trzech klarownych sytuacji. Nie możemy grać jednym napastnikiem. Nawet Stevie Wonder by to zobaczył i jeszcze napisał do tego muzykę. Oddaliśmy zupełnie pole Meksykanom. Ustawiliśmy się całym zespołem na linii pola karnego, by się bronić. Jak wyprowadzić z tego atak, kiedy wszyscy są pod swoim polem karnym. By myśleć o awansie, trzeba wygrać z Arabią Saudyjską. - I co znów zagramy samym Lewandowskim na szpicy? Nie potrzeba być ekspertem, by widzieć, że potrzebujemy dwóch napastników. Milik, Piątek i Świderski pojechali na mundial, by go przesiedzieć na ławce rezerwowych? Musimy zagrać odważnie i ofensywnie, wykorzystać umiejętności, które nasi piłkarze mają. A tak mamy zwierzyniec z okazami pięknych zwierząt pozamykanych w złotych klatkach. Trzeba dać im wolność i nie ograniczać w sztywnych ramach taktyki. Laga do przodu to za mało na mundial. Nie było nic pozytywnego w tym spotkaniu? - Było, w końcu nie przegraliśmy meczu otwarcia na mundialu. I to tyle. Obrona jest ważna, ale w piłce chodzi o zdobywanie goli. Wszystkich się boimy. Powtórzę jeszcze raz - nie można jechać na mundial i nie grać w piłkę.