Łukasz Gikiewicz mówił o: - meczu z Estonią: Po takim spotkaniu zastanawiam się, czy nie ruszyć w miasto (śmiech). A na serio - nie pamiętam tak słabego rywala na Stadionie Narodowym. Byli słabsi od Mołdawii, oddali jeden strzał i zdobyli jedną bramkę. I te pięć goli zdobytych przez Polaków tej jednej straconej bramki nie zamaże. - Estończykach: Ta reprezentacja miałaby problem utrzymać się w Ekstraklasie. To nie jest taki poziom zawodników jak nasi reprezentacji. Oni chcieli dobrze, ale nie potrafili. - straconej bramce: Najpierw na "wajchę" został przełożony Bartek Slisz, później poślizgnął się Kuba Moder, no i taniec z gwiazdami Janka Bednarka - zamiast iść i blokować jak stoper z Anglii, to... Co tracimy bramki, to zamieszany jest właśnie Bednarek. - Nikoli Zalewskim: To zawodnik, który potrafi dryblować i prowadzić futbolówkę. My, Polacy trenowani w kraju przez różnych szkoleniowców, tego nie mamy. My inaczej wyglądamy z piłką niż Zalewski wychowany na Zachodzie. Brał udział przy trzech bramkach, do tego na nim Estończyk złapał czerwoną kartkę. Można także pochwalić Jakuba Piotrowskiego oraz Piotra Zielińskiego. - Robercie Lewandowskim: W Barcelonie ma wykonawców, którzy mu dostarczą piłkę, a dzisiaj szło za nim dwóch - trzech Estończyków i robiło się miejsce dla tych, którzy zdobywali bramki. To najgorsze mecze dla napastników - wiesz, że twoja drużyna będzie strzelała gole, ale piłki latają daleko od ciebie. Ale dobra, niech zdobędzie bramkę we wtorek. - zmianach na mecz z Walią: Za Slisza widziałby Tarasa Romańczuka. Myślałem, że zagra z Estonią, bo wygląda świetnie w Jagiellonii. Bardzo się rozwinął, zawsze jest pod graniem, gdy jego drużyna rozgrywa piłkę od tyłu, a za chwilę jest pod bramkę przeciwnika. - meczu z Walią: To inna półka i inny zespół niż Estonia. Do tego spotkania musimy podejść bardziej zmotywowani, te pierwsze 5 - 10 minut może być decydujące. Jak dostaniemy wtedy gonga, to może nas już nie być w tym barażu.