To nie były spokojne świętą w polskiej piłce. W niedzielne popołudnie gruchnęła wiadomość, że Paulo Sousa zamierza odejść z reprezentacji Polski. Portugalczyk poinformował prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej Cezarego Kuleszę o ofercie, jaką otrzymał z Flamengo Rio de Janeiro i poprosił o natychmiastowe rozwiązanie kontraktu. Ostro o zachowaniu Paulo Sousy Informacja wstrząsnęła środowiskiem, ponieważ w marcu startują baraże do mistrzostw świata w Katarze, w których Polacy wezmą udział. Sprawę ostro skomentował również Tomasz Jażdżyński, współwłaściciel Wisły Kraków. "Trener Sousa, co w sumie nie było bardzo trudne do przewidzenia, zrealizował po prostu scenariusz 3x S. S... finały, S... eliminacje, a potem widząc jaką mamy sytuację sam S... Przepraszam - musiałem" - napisał na Twitterze. Środowisko Wisły Kraków od początku nie było przychylnie nastawione do zatrudnienia Portugalczyka, ponieważ przyszedł on w miejsce zwolnionego Jerzego Brzęczka, który jest wujkiem Jakuba Błaszczykowskiego (współwłaściciela Wisły) oraz Dawida Błaszczykowskiego (prezesa Wisły). Dosadnie o dezercji Sousy wypowiedział się również prezes Kulesza. - Nie mogę przystać na rozwiązanie umowy Paulo Sousy. Na pewno nie będzie też zgody na traktowanie PZPN jako przejściowego miejsca pracy, z którego można zrezygnować w każdej chwili. Musimy się szanować - powiedział Interii prezes PZPN. Paulo Sousa odchodzi. Co dalej z selekcjonerem reprezentacji Polski? Z jednej strony PZPN nie chce zgodzić się na rozwiązanie umowy Portugalczyka, a z drugiej trudno wyobrazić sobie, że Sousa jeszcze kiedykolwiek zasiądzie na ławce reprezentacji Polski. W tej sytuacji szkoleniowiec sam może zerwać kontrakt, ale wówczas musi liczyć się z karą, która - nieoficjalnie - ma wynosić ok. 300 tys. euro. Jak jednak dowiedziała się portugalska telewizja "RTP", Sousa zamierza z własnej kieszeni pokryć koszty odszkodowania dla PZPN-u, a następnie zostanie trenerem brazylijskiego Flamengo. PJ