Patrząc na piłkarzy udających już tradycyjnie rowerami lub meleksami na przedpołudniowe zajęcia można było odnieść wrażenie, że jeden dzień bez futbolu dobrze im zrobił. - Opadło napięcie związane z rywalizacją o miejsce w kadrze na ME - powiedział jeden z najweselszych w grupie Marcin Wasilewski. - Ci, którzy zostali czują się już znacznie pewniej. Dobrze zrobiło nam także wolne popołudnie, człowiek mógł się zresetować, zrelaksować, choćby po rozegranych w ciągu 24 godzin dwóch meczach towarzyskich i na chwilę opuścić nasze koszary. Kadrowicze mieli stawić się w hotelu do godz. 23. - Nikt się nie spóźnił. Wręcz przeciwnie - wszyscy byli wcześniej. To są zawodowcy - chwalił zawodników menedżer drużyny narodowej Jan de Zeeuw. W zajęciach na boisku wzięło udział 20 piłkarzy. Jakub Błaszczykowski, który od kilku dni kuruje naciągnięty mięsień dwugłowy, ćwiczył indywidualnie z fizjologiem Mike'em Lindemanem. Michał Żewłakow i Wojciech Łobodziński, którzy doznali urazów w spotkaniu z Albanią, ograniczyli się do truchtu i jeździe na rowerze. - Jest coraz lepiej. Na szczęście skończyło się na strachu. W czwartek i piątek jeszcze mam wolne, a co dalej zobaczymy. Nie wiem jeszcze czy zagram z Danią w niedzielę - powiedział pomocnik krakowskiej Wisły, który doznał kontuzji stawu skokowego, a były nawet podejrzenia, że może mieć złamaną nogę. - Piłkarze szybko dochodzą do zdrowia. W razie czego do dnia pierwszego meczu w turnieju możemy poprosić UEFA o pozwolenie na zmianę w kadrze, ale tylko jeśli ktoś ewidentnie nie będzie się nadawał do gry - poinformował de Zeeuw. Humor dopisuje także Rogerowi Guerreiro. Brazylijczyk z polskim paszportem dla wszystkich jest bardzo miły, uśmiecha się, próbuje rozmawiać po polsku. "Dzień dobry", "Dobry trening" - mówił łamaną polszczyzną. W dobrych nastrojach są zwłaszcza ci, których nazwiska pojawiały się w spekulacjach prasowych, że mogą nie znaleźć się w 23-osobowej kadrze na Euro-2008. - Bardzo się cieszę, że trener mi zaufał. Jak już jestem w kadrze na ME, to kolejnym krokiem naprzód byłby występ w tej imprezie - powiedział Michał Pazdan. Z kolei Jakub Wawrzyniak przyznał, że na decyzję trenera Beenhakkera oczekiwał ze spokojem. - Wierzyłem mocno, że będę w "23", która pojedzie na ME. Choć ciężkie treningi trochę czuję w nogach, to jednak ogólnie nie jestem zmęczony. W ostatnim sezonie nie grałem regularnie w Legii, więc znużenie futbolem mnie nie dopada. Zresztą to nie tylko mój zawód, ale i pasja - powiedział Wawrzyniak, który przyznał, że tęskni za żoną i córeczką. - Bardzo mi ich brakuje. Jestem typem domatora, więc długą rozłąkę mocno przeżywam, ale szansa występu w ME mi to jakoś rekompensuje - dodał. Z rodziną przebywa już Radosław Majewski, który jako pierwszy z zawodników, którzy nie zmieścili się w kadrze na ME, jeszcze w środę odleciał do Polski. W czwartek w południe to samo uczynił Radosław Matusiak, a Grzegorz Bronowicki zdecydował się pozostać w Niemczech do końca zgrupowania. - Nie chce tracić czasu i ćwiczy indywidualnie - poinformował de Zeeuw. Do ekipy dołączył już Jan Urban. Trener Legii we wtorek w Kaiserslautern obserwował pierwszego rywala biało-czerwonych w ME - drużynę Niemiec. - Na razie jednak nie będzie zasypywać chłopaków informacjami o przeciwnikach. Za wcześnie jeszcze na to, poza tym czeka nas mecz z Danią. Myślę, że od następnego wtorku zacznie się "operacja Niemcy" - powiedział. W sobotę polska ekipa wróci do kraju, by nazajutrz zagrać towarzysko z Danią. W samolocie do Katowic zabraknie Leo Beenhakkera, który wybierze się osobiście do Gelsenkirchen, by śledzić spotkanie drużyny niemieckiej z Serbią. - Wylatujemy z Zurychu w piątek o 13.30, ale słyszałem, że na drogach są jakieś roboty, więc z hotelu musimy wyjechać odpowiednio wcześnie. Dziś Radek Matusiak niemal się spóźnił - podkreślił de Zeeuw. Mecz z Danią rozegrany zostanie 1 czerwca o godz. 16.00 na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Dzień później kadrowicze odlecą czarterem do Austrii i w Bad Waltersdorf będą się przygotowywać do pierwszego w historii występu w ME. Z Donaueschingen - Paweł Puchalski