Grzegorz Krychowiak, choć przez lata był jednym z podstawowych zawodników reprezentacji Polski, dziś zdaje się być odstawiony na boczny tor. Fernando Santos na ten moment nie bardzo widzi dla niego miejsce w prowadzonej przez siebie drużynie. Tymczasem nazwisko piłkarza pojawia się właśnie w innym kontekście związanym z zespołem "Biało-Czerwonych". Jak poinformował Przegląd Sportowy Onet, Krychowiak "jest przekonany, że padł ofiarą oszustwa ze strony swojego bliskiego znajomego i równocześnie lekarza kadry narodowej Jacka Jaroszewskiego". Chodzi o wspólny biznes obu panów i otwarte przez nich centrum medyczne, w które piłkarz miał zainwestować swoje pieniądze. Zdaniem "Krychy" i jego brata miało dojść do "potajemnego przejęcia kontroli nad spółką". O prawdziwości doniesień przekonuje sam sportowiec. Oświadczenie wydał również Jaroszewski. "Nie mam nic do ukrycia w opisywanej sprawie. (...) Mogę się jedynie domyślać, że osoby, które skierowały wobec mnie oskarżenia, zrobiły to w odpowiedzi na poinformowanie ich przeze mnie o zamiarze skierowania przeciwko nim do prokuratury zawiadomień o licznych wykroczeniach, popełnionym przestępstwie skarbowym i działaniach na szkodę spółki" - tłumaczył. Milczeć w sprawie nie zamierza ojciec Grzegorza, Edward Krychowiak. Afera w reprezentacji Polski. PZPN przerywa milczenie. Mocna deklaracja Edward Krychowiak prosto z mostu o aferze wokół syna i kadry. "Sprawa nie wygląda zbyt ciekawie" Edward Krychowiak ma najwyraźniej dość nerwowości, uspokaja sytuację i zaznacza, że trzeba poczekać na rozwój zdarzeń. W rozmowie z Faktem mówi, że spór rozstrzygną odpowiednie służby. "Na pewno cała sprawa nie wygląda zbyt ciekawie. Pewne jest tylko, że dla mojego syna ta inwestycja zakończyła się potężną stratą finansową i biznesowym fiaskiem" - wyjaśnia. I odsłania kulisy sprawy: Nie chce zdradzić, ile konkretnie syn wyłożył na biznes, ale zapewnia, że była to "bardzo duża suma". Przy okazji odnosi się też do braku Grzegorza w polskiej kadrze. Po tym, jak obejrzał mecz z Mołdawią, utwierdził się w przekonaniu, że ten mógłby jeszcze sporo pomóc drużynie. "Tylko utwierdziło mnie to w przekonaniu, że Grzegorz może jeszcze wiele dać kadrze. Przede wszystkim doświadczenie i spokój w środku pola. A czy będzie miał okazje zagrać z orzełkiem na piersi? Tego dziś nie wie nikt. Wiadomo, że nadchodzi czas, kiedy należy odejść, ale myślę, że Grzesio przydałby się reprezentacji Polski" - podsumowuje. Wcześniej głos w sprawie medialnej afery z Krychowiakiem i lekarzem kadry zabrał adwokat reprezentujący interesy piłkarza. "Z akt rejestrowych można odczytać, że pan Jaroszewski nagle odwołał pana Krychowiaka z zarządu w obu spółkach, powołał do zarządu w Medklinika Inwestycje swoją żonę oraz pana Bambra, a następnie ten nowy zarząd sprzedał 100 procent udziałów w Medklinika panu Tomaszowi Fajferowi za 5.000 zł. Tego samego dnia pan Tomasz Fajfer sprzedał 100 procent udziałów w tej spółce panom Jaroszewskiemu i Bambrowi łącznie za 5.000 zł. W ocenie mojego mocodawcy spółka jest warta znacznie więcej. Na skutek tych działań Medklinika Inwestycje straciła kontrolę nad Medklinika, która prowadzi klinikę medyczną. Spółka ta jest teraz w całości pod kontrolą panów Jaroszewskiego i Bambra" - przekazał Interii Sport adwokat Marcin Witkowski. Wszystko jasne w sprawie przyszłości Krychowiaka? Media wskazują, co dalej