O firmie Inszury.pl bardzo głośno zrobiło się kilkanaście dni temu, tuż po publikacji Szymona Jadczaka, który ujawnił obecność Stasiaka na pokładzie czarterowego samolotu kadry, który udał się na wyjazdowy mecz do Kiszyniowa. Początkowo Cezary Kulesza obarczył winą "jednego ze sponsorów", a po zdecydowanej reakcji większości partnerów PZPN, którzy potraktowali to jako uderzenie w ich dobre imię, sprecyzował zarzut właśnie do firmy zajmującej się porównywaniem ofert ubezpieczycieli. Po chwili swoje oświadczenie wydał także sam serwis, potwierdzając wersję prezesa PZPN. Orlen wydaje oświadczenie w sprawie reprezentacji Polski i PZPN. Zapadła kluczowa decyzja. A jednak Właściciel Inszury.pl zabrał głos w sprawie afery z Mirosławem Stasiakiem Głębszego komentarza na temat całej sprawy ze strony przedstawicieli firmy jednak do tej pory nie było, a sam Kulesza stwierdził, że nie widzi podstaw do ewentualnego kończenia współpracy, która rozpoczęła się w listopadzie. W rozmowie ze Sport.pl skomentować to postanowił wreszcie jeden ze współwłaścicieli spółki kierującej serwisem Inszury.pl, Grzegorz Krupa. "To było tak, że ktoś - ja wiem, kto, ale proszę mi wybaczyć, że nie będę ujawniał personaliów tej osoby - dostał od nas dwa bilety. I to właśnie ta osoba zaprosiła pana Stasiaka na wyjazd i mecz do Mołdawii" - wyjaśnia. W dalszej części rozmowy został on zapytany, czy wie, dlaczego takowe zaproszenie otrzymał właśnie Stasiak. Krupa przyznał wprost, że nie zna byłego działacza, odniósł się także do zarzutów, że jego firma wzięła odpowiedzialność na siebie, by przykryć winę Cezarego Kuleszy. Zaskakujące słowa Listkiewicza. Chodzi o aferę Stasiaka. PZPN znalazł swojego obrońcę? Krupa przyznał także, że sam na meczu reprezentacji Polski był raz, w trakcie wyjazdowego meczu z Walią w Lidze Narodów. Mogło ono być częścią negocjacji, bo niedługo później serwis został oficjalnie sponsorem kadry. "Uznaliśmy, że długofalowo to będzie dla nas korzystne. Co prawda nie zakładaliśmy, że będzie się o nas mówić w taki sposób jak teraz, czyli że będziemy stawiani w negatywnym świetle. Oczywiście wolałbym, żeby tak nie było, ale stało się i już się nie odstanie. Chwalimy sobie współpracę z PZPN i z mojej strony mogę jeszcze raz zapewnić, że w przyszłości zrobimy wszystko, by takie sytuacje nie miały miejsca. Usprawnimy nasze procedury - zapowiedział. Sprawa Stasiaka, a przede wszystkim reakcja PZPN na jej ujawnienie, wywołała burzę wśród sponsorów kadry. Swoją umowę z federacją zdążyła już rozwiązać firma Tarczyński, której produkty pojawiały się chociażby przy okazji konferencji prasowych kadry, a wyraźne oburzenie wyraził Rafał Brzoska, prezes InPostu. "Oczekujemy natychmiastowego podania informacji, który ze sponsorów rzekomo zaprosił tę osobę. Po drugie - bardzo poważnie zastanawiamy się nad kontynuowaniem wsparcia polskiej piłki w formule, którą ostatnio obserwujemy. Nie pozwolimy na to, by nasz brand był wiązany z korupcją" - napisał w swoim oświadczeniu.