No i stało się. Matty Cash, angielski piłkarz Aston Villi, którego mama jest Polką, spotkał się w ambasadzie w Londynie z selekcjonerem Paulo Sousą i nie ma wątpliwości, że po odbiorze polskiego paszportu jeszcze w listopadzie zadebiutuje w naszej reprezentacji. W rozmowie z Piotrem Włodarczykiem Mateusz zapewnił, że jest podekscytowany, że wiele wie o Polsce, że mama gotuje mu pierogi, a polskiego hymnu już się zaczyna uczyć oglądając filmy w internecie. Opinia publiczna w Polsce jest zawsze w takich przypadkach podzielona. Wracają wspomnienia sprzed Euro 2012, kiedy Franciszek Smuda właśnie w oparciu o takich zawodników "z odzysku" próbował budować swoją drużynę i nici z tego wyszły. Mało kto pamięta dziś o Obraniaku, Perquisie, Boenischu, Matuszczyku, Polanskim... Tak szybko jak sobie o polskich korzeniach przypomnieli, tak szybko odhaczyli krótkie epizody gdy dla swojej drugiej ojczyzny. I tyle ich było u nas widać. Dlatego, najdelikatniej ujmując, nie ma w piłkarskim narodzie entuzjazmu w sprawie Casha. Boniek i Cash Teza, że większość tego typu graczy traktuje temat koniunkturalnie jest jak najbardziej uprawniona. Zbigniew Boniek powiedział dla Polsatsport.pl, że najprawdopodobniej w przypadku Casha chodzi o Brexit i chęć odzyskania paszportu Unii Europejskiej, dzięki czemu nie będzie przeszkód, aby dostał pracę w innej lidze niż angielska. To bardzo prawdopodobne. Bo dlaczego wystąpił o polski paszport dopiero w wieku 25 lat? Nie ma też wątpliwości, że Matty oszacował też szansę gry na prawej flance w reprezentacji Anglii i wyszło mu coś w okolicach zera. Wybór naszej kadry dla zawodnika Aston Villi jest tym bardziej ciekawy, bo mamy realną szansę zagrać na mundialu. To wszystko się zgadza, warto być tego świadomym ale... nie powinniśmy się na taki stan rzeczy obrażać. W świecie współczesnego zawodowego futbolu, gdzie wszystko jest przeliczane, koniunkturalne, nastawione na zysk zarzucanie Cashowi, że chce grać dla Polski w wyniku kalkulacji jest groteskowy. Taka jest prawda. Tak jak jego niezaprzeczalnym prawem jest możliwość gry dla naszej reprezentacji w momencie, gdy pokaże polski paszport, a selekcjoner uzna, że pasuje mu do koncepcji. Koniec, kropka. Inną sprawą jest natomiast czy Cash się przyjmie, czy będzie w stanie pomóc tej drużynie, czy uzna za stosowne, aby opanować język polski chociaż w stopniu komunikatywnym (byłoby miło), czy go wszyscy polubimy? Cezary Kowalski, Polsat Sport Czytaj całość na Polsatsport.pl