Dziadkowie Kamila należą do jego największych fanów. Kiedy Glik grał jeszcze w Wodzisławskiej Szkole Piłkarskiej czy Piaście Gliwice, to często jeździli na mecze z jego udziałem. W piłkę kopał też zresztą dziadek obrońcy AS Monaco. Walter Glik grał, jako obrońca, w małym klubiku z opolskiego LZS Siedlec. Babcia Kamila co roku daje na mszę w intencji wnuczka. - Co tu Kamilowi podarować na urodziny? Wszystko przecież ma, a modlitwa nikomu nie zaszkodzi - podkreśla Walter Glik. - Najlepszym prezentem jest modlitwa, ona zawsze jest potrzebna. Kamil ma pieniądze, jest zdrowy i wszystko dobrze u niego się układa. Bogu trzeba dziękować, bo jak był chory, to wszystko dobrze się ułożyło, a sytuacja była wtedy naprawdę dramatyczna - dodaje Krystyna Glik. Babcia Kamila nawiązuje tutaj do poważnej choroby, jaką jej wnuczek przeżył jako kilkunastomiesięczny brzdąc. Przyplątała się sepsa i sytuacja była bardzo dramatyczna. Pani Krystyna pamięta zresztą o wszystkich swoich pięciu wnukach, które ma. Niedzielna popołudniowa msza w uroczym jastrzębskim kościele na osiedlu Przyjaźń, gdzie Glik się wychował i gdzie do dziś mieszkają jego najbliżsi, odbędzie się w intencji jego i jego 18-letniego kuzyna Szymona. - Kiedy będzie msza, to ja będę akurat na zgrupowaniu przed niedzielnym meczem. To już tradycja, że babcia zamawia mi na urodziny taką msze - tłumaczy Glik, który w środę, z AS Monaco awansował do finału Pucharu Ligi, a którego w niedzielę wieczorem czeka ważny mecz w Ligue 1 z Olympique Lyon. Z Jastrzębia-Zdroju Michał Zichlarz