Po pierwszym spotkaniu nasza drużyna, mimo remisu z Meksykiem była bardzo mocno krytykowana. Powszechnie podkreślano jej fatalny styl, który potęgował niepokój przed spotkaniem z Arabią Saudyjską. Starcie z drużyną Herve Renarda nie było dla ekipy Czesława Michniewicza łatwe. W pierwszej połowie długo "przy życiu" pozostawała ona głównie dzięki kapitalnej postawie Wojciecha Szczęsnego, który bronił jak natchniony i zatrzymał między innymi strzał z rzutu karnego. Tuż przed końcem tej części gry Piotr Zieliński strzelił gola, który nieco zmienił obraz gry. To "Biało-Czerwoni" byli w lepszej sytuacji i ostatecznie potwierdzili swoją przewagę trafieniem Roberta Lewandowskiego. Czesław Michniewicz zdecydował się na kapitalny gest Wygrana mogła być nawet bardziej okazała - "Lewy" i Arkadiusz Milik "stemplowali" słupek i poprzeczkę bramki rywali. Tak, czy inaczej komplet punktów stawia naszą drużynę w korzystnym położeniu przed ostatnią serią spotkań. Po końcowym gwizdku w dobrym nastroju był selekcjoner drużyny narodowej. Jak podkreślał, jego zespół był "konkretniejszy". - Ryzyko się tu nie opłaca, więc szukamy prostszych środków. Dziś broniliśmy się umiejętnie, a sztuką jest to, aby przekonać drużynę, że jak bronimy całą drużyną, to całą - mówił. Bezpośrednio po meczu zdobył się na gest, który wychwycił korespondent Interii w Katarze, Sebastian Staszewski. W trakcie łączenia ze studiem programu "Studio Katar - Gramy Dalej" przekazał, że Michniewicz udał się do kibiców, by... krótko z nimi porozmawiać. - Rozmawia sobie z polskimi kibicami. Nie ma co kryć - jest też jednym ze zwycięzców tego spotkania - komentował. Teraz trener i jego sztab koncentrować się już mogą na meczu z Argentyną, który zwieńczy nasze zmagania w fazie grupowej. Czy da awans? O tym przekonamy się w środę, 30 listopada. Pierwszy gwizdek o godzinie 20:00.