- Niestety nie mogłem dokończyć meczu. Mam nadzieję, że nie stało mi się nic poważnego - powiedział Cionek przed kamerą Polsatu Sport. Co mu się stało? - Dostałem mocne uderzenie w udo, złapał mnie skurcz i nie potrafiłem szybko biegać. Przez to mogłem źle wpływać na postawę całej drużyny. Dlatego postanowiłem prosić o zmianę. Nie mogłem wykonywać swojej roboty na sto procent. Mam nadzieję, że nic mi nie jest - nie kryje stoper reprezentacji i włoskiej Modeny. - Jeśli chodzi o sam mecz, to cieszy mnie remis Jak nie można wygrać, to trzeba trzymać zero po stronie strat i to się udało - dodaje Thiago. - Cieszę się, że moja współpraca z Szukałą wyglądała nie najgorzej. Traf sprawił, że spotkałem się z nim już na lotnisku, wylądował o tej samej godzinie, co ja. Mogliśmy się już wtedy poznać. On też jest bardzo doświadczonym piłkarzem, więc pomagał mi, ustawiał mnie dobrze na boisku. Zero z tyłu daje nam trochę pewności siebie, a dzięki niej w następnym meczu powinniśmy wyglądać jeszcze lepiej - opowiadał płynną polszczyzną Brazylijczyk z polskim paszportem. Na koniec Coionek dostał podziękowania od reportera Polsatu za to, że ... nie strzelił sobie samobója, wzorem np. Michała Żewłakowa z meczu z Irlandią Północną (w podobnej sytuacji Cionek wycofywał do Artura Boruca, ale nie skierował piłki w światło bramki). - Dziękuję bardzo. W Brazylii transmitowali też ten mecz, cała rodzina oglądała, cieszą się z mojego debiutu, idziemy dalej - zakończył Thiago Cionek. A jak Wy oceniacie jego debiut?