Interia zaprasza na relację NA ŻYWO z meczu Niemcy - Polska! Początek w piątek o 20.45 Tutaj znajdziesz relację LIVE w wersji na urządzenia mobilne Interia: Jak wygląda pana czas przed wyjazdem do Warszawy na zgrupowanie reprezentacji? Bartosz Kapustka: - Po ligowym meczu w Zabrzu zjedliśmy razem z zespołem kolację. Potem był powrót do domu, odpoczynek, a w poniedziałek około godziny 12 pojadę pociągiem do Warszawy, no a stamtąd już do hotelu. Jest stres przed wyjazdem? - Bardziej wszystko rozpatrywałbym w kategoriach radości, niż jakiś nerwów. Bardzo się cieszę z tego powołania, choć na pewno lekki stresik będzie. Zobaczę przecież chłopaków, których wcześniej widziałem tylko w telewizji. Zna pan osobiście któregoś z kadrowiczów? - Kurczę, teraz niestety nie. Znam Matiego Klicha czy paru innych, którzy się przebijali, ale na tej liście powołanych, która jest, to nie znam nikogo. Ale to nic złego, będę musiał ich poznać. Jak dowiedział się pan o niespodziewanym powołaniu? - Wcześniej z selekcjonerem Nawałką rozmawiałem telefonicznie. Ale szczerze to przyznam, że chciałem zaczekać, aż lista z powołaniami zostanie ogłoszona, bo ciężko było mi w to uwierzyć. Wszystko brałem na chłodno. Kiedy już zobaczyłem oficjalną listę, to była radość. Jak koledzy z Cracovii zareagowali na pana powołanie? - Zawsze, jak to jest w piłkarskiej szatni, jest lekka szydera czy docinki, ale oczywiście wszystko w ramach radości chłopaków, bo z powołania do reprezentacji cieszyli się razem ze mną. Były gratulacje, miłe słowa. Bardzo im za to dziękuję. Proszę powiedzieć coś o sobie. Jest jakiś piłkarz, na którym by się pan wzorował czy podpatrywał? - Od najmłodszych lat za przykład dawałem sobie Mateusza Klicha, bo pochodzi z moich rodzinnych stron. Tak jak ja zaczynał w Tarnovii, a potem grał w Cracovii, jak ja. Zawsze z uwagą śledziłem jego karierę i mu kibicowałem. Teraz bardzo dobrze się znamy i jesteśmy przyjaciółmi. Często ze sobą rozmawiamy. To on jest osobą, na której się wzoruję. W niedzielnym meczu z Górnikiem grał pan już jako kadrowicz. Jak się pan z tym czuł? - Starałem się o tym nie myśleć, żeby nie plątało mi to nóg. A co do meczu, to starałem się do niego podejść, jak do każdego innego czyli najlepiej, jak można. Szkoda, że nie udało się wygrać, ale ten jeden punkt też trzeba szanować. Z jakim nastawieniem jedzie pan na zgrupowanie kadry? - Traktuję to jako nowe doświadczenie, które kiedyś zaprocentuje. Gra w meczu, to jedna rzecz, ale doświadczenie z poznania najlepszych polskich graczy, możliwość treningu z nimi, zobaczenia wszystkiego od środka, to wielka nauka, z której będę chciał wyciągnąć, jak najwięcej się da. A jeśli już będę mógł zagrać, to będę dodatkowo bardzo zadowolony. Rozmawiał Michał Zichlarz Kto wygra - Niemcy czy Polska? Głosuj! Sprawdź sytuację w grupach eliminacji Euro