- Jednak nie płaczę, nie obrażam się, bo wiem na co mnie stać. Jestem przekonany, że drzwi do reprezentacji zamknęły się przede mną tylko na chwilę - dodał Niedzielan. - Szkoda, że najważniejszy mecz roku przejdzie mi koło nosa. I taka wielka frajda, jak wspólna radość z awansu. Przecież trener Janas regularnie powoływał mnie do reprezentacji... Z graniem było różnie, lecz każdy powoływany piłkarz dołożył swoją cegiełkę do zwycięstw kadry - podkreślił. - Tak sobie jednak myślę, że lepiej teraz wyczerpać limit kontuzji, niż tuż przed mistrzostwami nabawić się jakiegoś durnego urazu. To dopiero byłby żal! - wyznał Niedzielan.