Po tym meczu trudno wyrokować, czy Arkadiusz Reca wygrał rywalizację o lewe wahadło, a tym bardziej, czy Grzegorz Krychowiak przegrał walkę o miejsce na środku. Zdarzała mu się jedna strata, ale jako jeden z nielicznych Polaków nie przegrywał pojedynków. Niezły debiut Żurkowskiego - My też wystawimy mocny skład i liczymy na dobry wynik - zapewniał przed meczem Czesław Michniewicz. Zdecydował się jednak oszczędzić nie tylko Roberta Lewandowskiego, ale też Wojciecha Szczęsnego. Dał szansę debiutantowi Szymonowi Żurkowskiemu, który utworzył środek pola razem z Krychowiakiem i Piotrem Zielińskim. Żurkowski nie utonął. Prostopadłe podanie za plecy obrońców byłego pomocnika Górnika Zabrze dało nam pierwszą dobrą okazję, po której Jakub Moder z ostrego kąt nie trafił w dalszy róg. Nie oczekiwaliśmy pięknej gry i dominacji nad rywalem przeżywającym dobry moment w swej historii, ale też nikt się nie spodziewał, że najlepszym piłkarzem Polaków będzie ich rezerwowy bramkarz Łukasz Skorupski, który wskoczył do składu za Wojciecha Szczęsnego. Kontuzje Milika i Salamona Na dodatek jeszcze przed końcem I połowy kontuzje wykluczyły z gry dwóch piłkarzy, w tym Arkadiusza Milika, który był przymierzany do pierwszego składu na mecz barażowy. Nasz najlepszy po Robercie Lewandowskim napastnik złapał się za pachwinę po starciu Johnem McGinnem i opuścił boisko, robiąc miejsce Krzysztofowi Piątkowi jeszcze przed upływem pół godziny. Prawym stoperem był Bartosz Salamon z Lecha, który dzielnie sobie radził, wyprzedzał rywali w przyjęciu piłki. Aż po 38 minutach, w starciu z Ryanem Christie doznał urazu pachwiny, przez co musiał ustąpić miejsca na boisku Krystianowi Bielikowi. Czytaj też: Duża kasa dla Ukrainy z meczu Szkocja - Polska Łukasz Skorupski ratował zespół Zanim Bielik zdążył wejść na murawę, Szkoci zamknęli nas we własnym polu karnym. Łukasz Skorupski uratował zespół, broniąc strzał Nathana Pattersona, a przede wszystkim trudną dobitkę Billy’ego Gilmoura, który pozostał bez opieki. Gra Polaków była szarpana, ciężko im było się utrzymać przy piłce. W sporej mierze przez eksperymentalny skład, który nie miał się kiedy zgrać. Grzegorz Krychowiak próbował stabilizować środek pola, jako jeden z nielicznych naszych piłkarzy nie przegrywał pojedynków, ale i jemu czasem ktoś uciekał. Jak w 10. min Nathan Patterson, który w polu karnym minął Kamila Glika i uratowała nas tylko interwencja Skorupskiego, który niespodziewanie był najjaśniejszą postacią "Biało-Czerwonych" w tym meczu. Łukasz w II połowie dobrze wychodził też do górnych piłek po rzutach rożnych Szkotów. Czytaj też: Najlepszy był bramkarz Polaków. Przeciętny występ reszty Jeden dobry atak w I połowie Podopieczni trenera Michniewicza w I połowie przeprowadzili tylko jeden składny atak. W 22. min uruchomił go Jan Bednarek, podając dość ryzykownie, przez środek, do Zielińskiego, który oddał do Jakuba Modera, aż w finiszu Arkadiusz Reca wywalczył rzut rożny. Jedyny polski korner w tej części gry. To po nim Arkadiusz Milik w polu karnym został zablokowany, a Bartosz Salamon przestrzelił głową, po podaniu Krychowiaka i mógł się tylko za nią złapać. Na początku II połowy byliśmy bliscy bramki po kontrze Jakuba Modera, który wypatrzył przed polem karnym Piątka. "Pjona" nie trafił jednak w lewy róg. Przewagę optyczną mieli gospodarze, ale po godzinie to "Biało-Czerwoni" zaczęli dochodzić do głosu i to nie tylko na trybunach, gdzie od początku mieli zdecydowaną, ale nie liczebną, tylko w głośnym dopingu! Szymański ożywił zespół W 62.min po dalekim wrzucie z autu Recy Piątek nieczysto trafił głową w piłkę. Za moment ładną, dwójkową kontrę wyprowadzili Matty Cash z Zielińskim. Podanie wahadłowego do Piątka było dobre, ale obrona Szkotów była czujna i uprzedziła naszego napastnika. Po chwili powinno być 0-1, po akcji Sebastiana Szymańskiego, który ożywił poczynania naszego zespołu i idealnie podał do Piątka. Krzysztof w polu karnym przełożył na prawą nogę i kopnął obok bramkarza Gordona, jednak piłką na linii bramkowej wybił Gilmour! Ta niewykorzystana sytuacja szybko się zemściła. Po faulu Recy z rzutu wolnego podał McGinn, a Kieran Tierney zgubił krycie Bielika, by główką w lewy róg nie dać szans Skorupskiemu! Był to szósty celny strzał Szkotów, my w tym czasie oddaliśmy tylko jeden w światło bramki. W końcowych 10 minutach trener Michniewicz przeszedł na grę czwórką obrońców, wpuszczając za Jana Bednarka Adama Buksę. Wróciliśmy do klasycznego ustawienia 1-4-4-2. W ostatnich sekundach Piątek wpadł w pole karne i sędzia podyktował rzut karny, po tym jak Polak upadł w starciu z Gordonem i Hanleyem. "Pjona" sam wymierzył sprawiedliwość, lekkim strzałem w w środek. Gordon rzucił się w prawo. Miejsca w kadrze meczowej zabrakło dla: Grabary, Kędziory, Puchacza, Helika, Frankowskiego, Michalaka i Góralskiego. Szkocja - Polska 1-1 (0-0) Bramki: 1-0 Kieran Tierney (68. Głową z podania McGinna), 1-1 Krzysztof Piątek (90. +3 z karnego). Polska: Skorupski - Salamon (44. Bielik), Glik, Bednarek (84. Buksa) - Cash, Żurkowski, Krychowiak (61. Szymański), Reca - Moder, Milik (27. Piątek), Zieliński (71. Grosicki). Szkocja: Gordon - McTominay, Hanley, Tierney - Patterson, Glimour, McGregor, Taylor - McGinn, Christie, Adams Sędziował: Robert Hennessy z Irlandii. Żółte kartki: Reca Widzów: 36 tys. Z Glasgow Michał Białoński, Interia