Artur Boruc, Dariusz Dudka i Radosław Majewski zostali ukarani przez selekcjonera "biało-czerwonych" za zachowanie po sparingu z Ukrainą we Lwowie. "Ja wiem, z kim piłkarze pili, ale cóż, sam byłem dziennikarzem i też lubiłem się napić" - przyznał, cytowany przez "Dziennik". "Piłkarzy również tak do końca nie potępiam. Taki Zlatan Ibrahimowic jak nie popije i komuś nie przyłoży, to gra słabo. Tyle że Zlatan jest jeden" - dodał. Prezes PZPN odniósł się także do wypowiedzi Dariusza Dziekanowskiego, byłego asystenta Beenhakkera, który łamach "PS" zdradził kulisy pracy w reprezentacji i zasugerował, że odsunięcie z kadry polskich asystentów to efekt układu, w jaki Holender wszedł z Listkiewiczem. "Gdybym bardziej rygorystycznie podchodził do regulaminów i wewnętrznych ustaleń, to Darek powinien stracić pracę znacznie wcześniej, za różnego rodzaju wykroczenia. Ale czuję do niego słabość, więc przymykałem oko na różne sprawy. Kilkakrotnie dostawał szanse. To Beenhakkerowi zawdzięcza, że wrócił w pewnym momencie do drużyny. Odpłaca się jednak za to bardzo nieelegancko. Zawsze okazywał w PZPN poczucie wyższości, nie był lubiany przez współpracowników" - stwierdził prezes.