Serbia będzie następnym rywalem reprezentacji Polski w eliminacjach ME'2008. W środę na Łazienkowskiej w Warszawie biało-czerwoni będą mieli okazję do rehabilitacji za porażkę z Finlandią (1:3). Serbowie od zwycięstwa nad Azerbejdżanem (1:0) rozpoczęli eliminacje. - Mecz z Azerami to była dla nas męczarnia. Ale jak tu grać, gdy 11 Azerów myślało tylko o przeszkadzaniu? Mieli jeden cel: wykopywać piłkę w trybuny. Długo nie mogliśmy strzelić gola. Denerwowało nas to. Bliżej końca meczu to zaczęliśmy nawet panikować, że nie zdążymy zdobyć choćby jednej bramki. Ale udało się! Złotego gola zdobył nasz wielki chłop: serbski czołg, czyli Nikola Żigić - stwierdził Ilić. Od kilku tygodni nowym selekcjonerem Serbii jest Hiszpan Javier Clemente. - Trener był zły na nas. Nie omieszkał wytknąć, że po prostu graliśmy słabo. Jednak podkreślił, że najważniejsze są trzy punkty. Clemente najpierw nas zganił, a potem niespodziewanie powiedział: Słuchajcie, Polska przegrała z Finami. Byliśmy w szoku. Bo kto by się tego spodziewał? Potem oglądaliśmy skrót tego meczu i nie mogliśmy uwierzyć w porażkę Polaków - dodał rozgrywający serbskiej kadry. - Porażka z Finami sprawiła, że teraz Polska musi stanąć na głowie, zrobić wszystko, żeby pokonać... wielką Serbię. Tyle że my do Warszawy przyjeżdżamy z podobnym nastawieniem. Polacy będą chcieli wygrać. Będą wyczekiwać, by zadać ten jeden cios. Powtarzam: chcemy wygrać, bo Clemente obiecał nam, że wtedy możemy zrobić sobie imprezę. Poszalejemy, ale wcześniej mecz z Polakami - podkreślił Ilić.